Hedningarna – Hippjokk (1997)

hippjokk
Hedningarna | Hippjokk | 24 II 1997 | ★★★★★

Hedningarna to pradawna, skandynawska muzyka folkowa osadzona na współczesnej, elektronicznej i rockowej niwie. Tradycja przefiltrowana nowoczesnością prosto z Szwecji. Neofolk, zyskujący w ostatnich latach ponownie na popularności. Kapitalna, nagrana po 15 latach przerwy płyta szwedzkiej Garmarny 6 z zeszłego roku była tego najlepszym przykładem. Cztery lata wcześniej, po wieloletniej przerwie przypomniała o sobie także Hedningarna wydając album &. Szwedzka (przez pewien czas także Fińska) formacja największe sukcesy święciła jednak w latach 90. To z tamtego okresu pochodzą flagowe dokonania zespołu – płyty Kaksi!, Trä, Hippjokk i Karelia Visa. Połączenie tradycyjnych, skandynawskich instrumentów z technicznymi możliwościami przetwarzania dźwięku uczyniły wtedy z Hedningarny niepowtarzalne na skalę światową zjawisko, które trwale wpisało się w ramy szeroko pojętego nurtu world music. Pierwsze albumy zespołu wciąż cieszą się ogromnym uznaniem i mimo upływu czasu nadal zaskakują oryginalnością, brzmią świeżo i zyskują nowych słuchaczy. Jaka jest ich najbardziej techniczno-transowo-folkowa płyta Hippjokk?

Hedningarna (tłum. poganie) powstała w 1987 roku. Została założona przez trzech studentów szkoły ludowej w szwedzkim Skinnskatteberg. Hallbus Totte Mattsson, Anders Stake oraz Björn Tollin zasłynęli tajemniczą i mroczną muzyką stworzoną na potrzeby sztuki Petera Oscarssona Den Stora Vreden (tłum. Wielki gniew). W 1989 roku na szwedzki rynek została wypuszczona pierwsza studyjna płyta Hedningarna. Dwa lata później do zespołu dołączyły dwie Finki – Sanna  Kurki – Suonio i Tellu Paluasto. Pod skrzydłami wytwórni Silence Records kwintet w 1992 roku wypuścił na rynek płytę Kaksi! (tłum. Dwa) za którą otrzymał w 1993 roku prestiżową nagrodę Grammis (szwedzki odpowiednik nagrody Grammy). Tradycyjne brzmienie folkowych instrumentów, które podłączono do wzmacniaczy i zaaranżowanie ludowych melodii na nowo wzbudziło w tamtym czasie niemałą sensację i przyczyniło się do znaczącego wzrostu popularności zespołu. W niezmienionym składzie formacja przygotowała w 1994 roku kolejną płytę Trä (tłum. Drzewo). Dzięki temu albumowi Hedningarna zyskała duży rozgłos poza granicami Skandynawii.

Napięty grafik i coraz więcej koncertów poza rodzimym krajem spowodowało odejście z zespołu wokalistki Tellu. Swoją działalność w Hedningarnie czasowo zawiesiła także Sanna. Lukę w damskim wokalu na koncertach uzupełniła Anita Lehtola. Kolejną płytę Szwedzi postanowili nagrać bez udziału wokalistek. Było to dla nich nie lada wyzwanie, ponieważ to dziki, nieco dziwaczny i diaboliczny głos Sanny i Tellu nadał Hedningarnie specyficznego brzmienia i klimatu, dzięki któremu formacja zyskała ogromny rozgłos i uznanie w oczach krytyków muzycznych i słuchaczy. Wiosną 1996 roku trio zaszyło się w Falun, gdzie w zacisznym studio nagraniowym Hednavisionen podjęli próbę nagrania iście męskiej, mocno folkowej i bardzo eksperymentalnej płyty Hippjokk.

Cechą charakterystyczną większości Skandynawów jest pamięć o tradycji i kulturze, która jest traktowana przez nich bardzo osobiście. Połączenie tych uczuć z zainteresowaniami muzycznymi dało początek Hedningarnie, która swoimi korzeniami bardzo mocno wrosła w kulturę staroskandynawską. Prym w muzyce Szwedów wiedzie potężny, mocno wybrzmiewający bęben nadający utworom rytm. W tle kompozycji osadzona jest lira korbowa (np. Kina czy Dufwa) – często jednak razem z nią wybrzmiewają skrzypce (np. Höglorfen czy Bierdna), dudy szwedzkie (np. Dolkaren) czy flet wierzbowy (np. Bierdna). Wszystko jest uzupełniane przez rozmaite, poboczne instrumenty. Tych instrumentów na Hippjokk jest trochę więcej niż na płytach Kaksi! czy Trä z racji usunięcia z głównego planu demonicznego głosu wokalistek przenoszącego słuchaczy w głąb dzikich lasów Laponii zamieszkałych przez wiedźmy, wilkołaki i krasnoludy.

Vimme Saari, który pojawił się na płycie Trä w utworze Tuuli urozmaica album Hippjokk tradycyjnym lapońskim śpiewem – jojkiem. Saari pojawia się tutaj w trzech kompozycjach – Návdi / Fasa, Bierdna i Graucholorfen. Gościnnie na płycie pojawił się także John Liljemark. W utworach Drafur Och Gildur, Bierdna i Graucholorfen gra na didgeridoo – drewnianej trąbce, instrumencie dętym australijskich Aborygenów. Basista Ulf Ivarsson wzbogacił Návdi / Fasa, Skåne i Graucholorfen dźwiękami tradycyjnej, basowej lutni. W Skåne pojawia się także zagrana na gitarze elektrycznej solówka autorstwa norweskiego gitarzysty Knuta Reiersruda. Członkowie zespołu w brzmieniu utworów zaszyli także dźwięki drumli, lutni arabskiej, tamburynu, ksylofonu, cymbałów apallaskich, nordyckiego folkowego fletu, składającego się tylko z ustnika, pozbawionego otworów na palce a nawet chińskiego jinghu czy suony – dwurzędowego, chińskiego rogu. Rozbudowane instrumentarium zabarwia powtarzane, zapętlone w różnych skalach, prowadzone przez lirę korbową, skrzypce czy zwykłą pasterską fujarkę melodie.

Prawdziwą petardą tego albumu jest zamykający go utwór Graucholorfen. Eksperymentalne, techno-transowo-folkowe mistrzostwo łączące w sobie starą etniczną formę z współczesną muzyką popularną. Muzycy Hedningarny wraz z wszystkimi gośćmi zaproszonymi na płytę podczas ostatniej sesji nagraniowej do Hippjokk poszli na całość i zmiksowali dźwięki pojawiające się na albumie w hipnotyczny, dudniący, dynamiczny i bardzo nowoczesny killer. Otwierający płytę Höglorfen sprawiający wrażenie tanecznego, huczącego, folkowego eksperymentu to jedynie przedsmak tego, co można usłyszeć 10 utworów później. Niebywale ciekawa jest także kompozycja Dolkaren czerpiąca mocno z muzyki cygańskiej – coś a la współczesne Gogol Bordello. Z kolei Vals I Fel Dur uwodzi orientalnym, trochę tureckim, trochę arabskim klimatem. W Drafur Och Gildur pojawia się za to mocny, męski wokal który opowiada o dwóch krasnoludach: Drafurze i Gildurze, zaciekle broniących się przed atakującą ich gromadą trolli – stworów wywodzących się z mitologii nordyckiej. Brak damskiego faktoru spowodował puszczenie kreatywnych soków przez męski trzon Hedningarny, czego finalnym efektem okazał się paradoksalnie bardzo różnorodny zestaw nagrań zawarty na Hippjokk.

W 1997 roku Hedningarna wydała także pewnego rodzaju suplement do HippjokkRemix Project. Umieszczono tam techno-breakbeatowe remixy kompozycji Dolkaren i Bierdna, odziane w orientalno-nordycką, mroczną szatę. Z kolei echa złotych czasów zespołu, w tym także czasów albumu Hippjokk można posłuchać na wydanym w zeszłym roku albumie Kult, na którym umieszczono 20 niepublikowanych wcześniej kompozycji z wszystkich sesji nagraniowych z lat 1992-2003. Więcej jednak jest tam nagrań z udziałem wokalistek. Gitary elektrycznej wkomponowanej w utwór Bulldog nie sposób jednak nie skojarzyć z tą użytą w Skåne. Gdyby nie fakt, że od razu podano informację, że Kult to odrzuty z wcześniejszych sesji nagraniowych, można by spokojnie potraktować to wydawnictwo jako kolejny album studyjny tej formacji.

Wielka szkoda, że Hedningarna dzisiaj nie eksploruje rejonów, w które zapuściła się 20 lat temu. Włączenie elementów współczesnego rave-u w transowe brzmienie ludowych instrumentów wywindowało tę formację na wyżyny world music, na długie lata. Björn Tollin, jeden z członków Hedningarny, w jednym z wywiadów powiedział, że Hippjokk nie był płytą wcześniej zaplanowaną. Muzycy pozwolili sobie na wyjście poza dotychczas wypracowane ramy i dzięki temu osiągnęli efekt w postaci bardziej eksperymentalnego i hipnotycznego brzmienia. Spontaniczne, często improwizowane sesje nagraniowe w prywatnym studio w Falun pozwoliły na zintegrowanie z muzyką Hedningarny dźwięków techno czy gitary elektrycznej. Hippjokk jest albumem, który mógłby ukazać się dzisiaj i nadal byłby sporym wydarzeniem w kręgach world music. Ponadczasowy krążek, brzmienie którego trzeba posmakować!


Jedna uwaga do wpisu “Hedningarna – Hippjokk (1997)

Leave a Reply