Jessie Ware – What’s Your Pleasure? (2020)

Jessie Ware | What’s Your Pleasure? | 26 VI 2020 | ★★★★★

Jessie Ware jest jedną z tych artystek, które budują swój unikalny styl czerpiąc inspiracje z różnych gatunków muzycznych. Brytyjka blisko dekadę temu debiutowała płytą popową subtelnie romansującą z soulem, jazzem i r&b by później rzucić się w ramiona bardziej wyrafinowanych, nowocześniejszych odcieni elektroniki. Dzisiaj, korzystając z wiecznie żywej mody na retro udaje się na dyskotekę w stylu lat 70. Porywając słuchaczy do tańca nie zapomina jednak o nadaniu całości swojego specyficznego, aranżacyjnego, eleganckiego sznytu. Serwuje nagrania nonszalanckie, zwariowane, luzackie, pozytywne, seksowne ale też bardzo nostalgiczne. Co dokładnie skrywa w sobie What’s Your Pleasure?

Krążek rozpoczyna się przebojowym, pulsującym, syntezatorowo – smykowym, trochę acid – house’owym, zaśpiewanym bardzo zmysłowo numerem Spotlight, kapitalnie wprowadzającym słuchacza w klimat, którym będą emanowały kolejne nagrania zawarte na płycie. Syntezatory rozgrzewają się przy zaczepnym What’s Your Pleasure?. Utwór brzmi jakby w studiu żywcem spotkały się Donna Summer, Alison Goldfrapp czy Róisín Murphy i wstrzyknęły w niego ducha swoich najlepszych muzyczno – wokalnych dokonań. Nie ma tutaj ani jednego przypadkowego dźwięku, a frywolny wokal Ware zachwyca i uwodzi z każdą kolejną sekundą coraz bardziej.

Ejtisowe, mocno nabasowane Ooh La La oraz postawione na sprężystych bitach i funkowej gitarze Soul Control brzmią znacznie bardziej old schoolowo niż poprzednie numery. Czuć, że w tych nagraniach Ware jest na kompletnym luzie i zatraca się bez pamięci w szaleństwie generowanym przez wybrzmiewające pod nóżkę rytmy. Nawet nie zorientujesz się, kiedy znajdziesz się z Ware w samym centrum tego dusznego, ciemnego danceflooru. Kiedy już tam będziesz, Jessie nie pozwoli Ci z niego zejść. Save a Kiss to prawdziwy, wypełniony smykami i rozmaitymi dęciakami dyskotekowy banger, będący jednym z najlepszych, o ile nie najlepszym momentem na What’s Your Pleasure?.

Wraz z upiornym, elektro – popowym Adore You i rozmarzonym, kinematycznym In Your Eyes Jessie prowadzi słuchacza w bardziej mroczne zakamarki disco. Z kolei w Step Into My Life Ware dokonuje jednej wielkiej funkowej retrospekcji – możemy poczuć się jakbyśmy znaleźli się w taksówce i przemierzali bez celu ulice Nowego Jorku w samym środku lat 70. Surowo wybrzmiewające Read My Lips przywodzi na myśl dokonania Prince’a z lat 80. zaś w Mirage (Don’t Stop) nie da się nie usłyszeć wielkiego hitu Bananaramy – Cruel Summer. W nagranie interpolowano wokalno – liryczne elementy z przeboju brytyjskiej grupy. Przypomina mi to trochę zabiegi, których dokonała Dua Lipa na Future Nostalgii, samplując w Break My Heart przebój INXS, zaś w Love Again – White Town. Zarówno Dua jak i Jessie użyły elementów zasłyszanych szlagierów bardzo umiejętnie – naprawdę można tego słuchać i słuchać! W finalną partię albumu wprowadza nas pulsujący, zwiewny The Kill będący kwintesencją klasycznego disco – popu. Brzmi najlepiej o 4 nad ranem, kiedy na klubowym parkiecie jesteś już tylko Ty i muzyka. Całość zamyka disco – soulowe Remember Where You Are. Impreza dobiega końca, wracasz do domu, ale duch parkietu zostaje razem z Tobą.

Słuchając What’s Your Pleasure? momentami mam wrażenie, jakbym żywcem przeniósł się w czasy, kiedy na listach przebojów królowały Diana Ross, Donna Summer, Ami Stewart, CHIC czy Kool & The Gang. Gdyby tak przykurzyć trochę bardziej niektóre utwory, pozbawiając ich współczesnych, elektronicznych zabiegów What’s Your Pleasure? możnaby spokojnie wsadzić na półkę z największymi gigantami disco – funku sprzed czterech czy pięciu dekad. Echo tamtych czasów nadaje nowym numerom Ware czegoś, czego brakuje wielu współczesnym klubowym szlagierom – prawdziwego ducha, sprawiającego, że do muzyki, która tutaj wybrzmiewa spokojnie będzie można wrócić za kilkanaście lat i słuchać tego z taką samą przyjemnością, jak teraz, w momencie premiery krążka. 

What’s Your Pleasure? to klasa sama w sobie. Rozkosz dla zmysłów. Celebracja najlepszych lat w muzyce disco. Odpalasz krążek, zatracasz się dźwiękach i masz ochotę słuchać tych numerów bez końca. Ogromnie pozytywne zaskoczenie. Jessie Ware nagrała jedną z najlepszych płyt 2020 roku, obok Future Nostalgii Duy Lipy. What’s Your Pleasure? płynie jednak bardziej z serca autorki, niż z zamysłu sztabu producenckiego. I mimo, że uwielbiam obydwie płyty, artystycznie to Jessie Ware wygrywa w starciu z młodszą koleżanką po fachu.


3 uwagi do wpisu “Jessie Ware – What’s Your Pleasure? (2020)

  1. Przyznam szczerze, że nie spodziewałem się tak dobrego albumu od tej wokalistki. Jakoś zawsze kojarzyła mi się ze spokojnymi balladami, którymi serwuje radio. A tu takie pozytywne zaskoczenie. „What’s Your Pleasure” jest świetną odskocznią od dotychczasowej działalności Jessie Ware. Zgadzam się też z Twoim porównaniem do Róisín Murphy. Świetna płyta, do której zamierzam wracać.

    Pozdrawiam i zapraszam także do siebie na altermusic.pl ;)

    Polubienie

Leave a Reply