
Po wydaniu w 1990 roku albumu I’m Your Baby Tonight Whitney Houston zaczęła przygotowywać się do planowanego od połowy lat 80. debiutu na wielkim ekranie. Wypuszczony pod koniec 1992 roku film The Bodyguard stał się kasowym przebojem zarabiając ponad 400 mln dolarów a towarzyszący mu soundtrack z sześcioma piosenkami nagranymi przez Whitney pobił wszelkie rekordy sprzedaży rozchodząc się globalnie w astronomicznym nakładzie ponad 40 mln kopii. Houston nie poprzestała na jednym filmie i w następnych latach zaangażowała się w dwie kolejne produkcje: Waiting to Exhale oraz The Preacher’s Wife. Wraz z ich kinowymi premierami gwiazda raczyła świat nowymi piosenkami pochodzącymi z kolejnych ścieżek dźwiękowych. Trwałe wtłoczenie kariery muzycznej w maszynę promocyjną wspomnianych filmów nie do końca podobało się wytwórni gwiazdy oraz jej fanom. W 1995 roku pojawiły się więc pierwsze plany wydania składanki największych przebojów Whitney. Projekty filmowe jednak skutecznie przesunęły ich realizację aż do 1998 roku.
Po serii medialnych wpadek z 1997 roku fani zaczynali nabierać coraz więcej wątpliwości, czy z Whitney jest wszystko w porządku. Wydanie albumu, który skupiłby ich uwagę ponownie na jej muzyce było w tamtym czasie mocno forsowane przez władze wytwórni Arista. Jak wspominała sama Houston: Dostałam telefon od mojego taty z branży [Clive Davis – ojciec sukcesu Whitney], który powiedział: Czas abyś wróciła do pracy. Chcemy Cię ponownie usłyszeć na albumie studyjnym, bez towarzyszącego mu filmu. Bazowym planem było nagranie kilku piosenek z myślą o kompilacji typu greatest hits. Clive Davis zorganizował dla Whitney sztab najlepszych producentów począwszy od Rodneya „Darkchilda” Jerkinsa i Wyclefa Jeana, przez Davida Fostera i Babyface’a aż po Missy Elliot i Lauryn Hill. Nagrania i współpraca z muzykami układały się tak dobrze, że Houston w końcu stwierdziła, że oferta nagrania albumu długogrającego w takich warunkach jest zbyt piękna, by mogła ją odrzucić. Dodatkowym atutem był fakt, że artystka w końcu mogła w pełni eksplorować czarne brzmienia, które tak bardzo kochała. Po sześciu tygodniach prac w studiu płyta była gotowa. W międzyczasie wytwórnia dopracowała plan wydawniczo – marketingowy i ustawiła premierę krążka na najlepszy sprzedażowo okres przedświąteczny.
Promocję płyty zainaugurował wydany na początku listopada, nagrany wspólnie z Mariah Carey duet When You Believe. Piosenka oprócz projektu studyjnego Whitney promowała także film animowany Książę Egiptu oraz składankę największych przebojów Carey #1’s. Współpraca diw była dla wielu ogromnym zaskoczeniem, zwłaszcza, że media od wielu lat podsycały rzekomy konflikt, który miał mieć miejsce między gwiazdami. Wspólna ballada ucięła wszystkie niedorzeczne plotki na ten temat. W jednym z wywiadów skwitowała je także sama Houston: Przybyłyśmy po to, by śpiewać a nie walczyć. Mariah i ja nigdy nie rywalizowałyśmy, ponieważ nie znałyśmy się na tyle, by móc mieć taką rywalizację. Promujący kilka projektów numer mimo dużego medialnego hype’u nie przebił się jednak na tyle, by zapewnić płycie My Love Is Your Love start godny ikony, jaką w tamtym czasie była już Whitney. Płyta zadebiutowała w USA jedynie na #13 listy Billboardu i nigdy później nie wspięła się już wyżej. Konsekwentna, świetnie prowadzona polityka singlowa i bardzo duże, długofalowe zaangażowanie Whitney w promocję projektu dały jednak albumowi na tyle długie życie, by jego sprzedaż zamknęła się w przyzwoitych jak na tamte lata 10 mln egzemplarzy na całym świecie.
Drugim singlem z płyty został utrzymany w średnim tempie Heartbreak Hotel w którym oprócz Houston można usłyszeć także Faith Evans i Kelly Price. Obecność trzech czarnych głosów w piosence podyktowana była faktem, że piosenka została pierwotnie skomponowana z myślą o trzecim albumie grupy TLC. Dopiero po odrzuceniu piosenki przez amerykańskie trio numer trafił w ręce Houston. Producenci zachowali pierwotny kształt utworu zapraszając na featuring wiodące artystki z nurtu r&b. Numer stał się pierwszym dużym przebojem z My Love Is Your Love ocierając się o włos o szczyt amerykańskiej listy Billboardu i kończąc 1999 rok jako czwarty największy przebój w USA. Piosenka, podobnie jak następne single z płyty została wsparta ogromną liczbą klubowych remiksów, które cieszyły się sporą popularnością wśród dj – ów na całym świecie. Wielopłaszczyznową promocję zastosowano wobec trzeciego singla It’s Not Right but It’s Ok, za który Whitney otrzymała w 2000 roku swoją szóstą i zarazem ostatnią nagrodę Grammy, w kategorii Najlepsze żeńskie wokalne wykonanie R&B. Teledysk nakręcono do albumowej, przyjemnie hopowej, neo – soulowej wersji, do radia powędrował taneczny Thunderpuss Mix a klubom dedykowano house’owo – elektroniczne remiksy autorstwa Johny’ego Viciousa i Petera Rauhofera. Whitney pokazała, że jest wierna swoim brzmieniom nie zapominając o kipiącej w klubach modzie na muzykę elektroniczną, czyniąc z siebie artystkę modną i chętnie próbującą nowych rzeczy. Cała praca, którą wykonała promując w ten sposób single z My Love przysporzyła jej całe pokolenie nowych fanów.
Największym międzynarodowym przebojem, który w dorobku Whitney kocham wyjątkowo mocno, stał się wdzięczny, wyjątkowo odprężający i ciepły hymn o sile miłości i jej zdolności do pokonywania wszelkich przeszkód, tytułowy My Love Is Your Love. W piosence będącej wyrazem macierzyńskiej miłości możemy usłyszeć także córkę gwiazdy Bobbi Kristinę. Utwór, za którym stanęli Wyclef Jean i Jerry Duplessis odpowiedzialni za legendarny krążek The Score zespołu The Fugees z 1996 roku genialnie łączył w sobie r&b, hip – hop oraz rytmy reggae. Numer stał się trzecim najlepiej sprzedającym się singlem w karierze Whitney. A ten sensualny, wpadający w dancehall Salaam Remix…!!! W nowe millennium Whitney weszła klasyczną, ociekającą eleganckim r&b, mroczną balladą I Learned from the Best, która jest dzisiaj niesłusznie zapomnianym, wyjątkowo emocjonalnym, ostatnim tego typu utworem koncentrującym w sobie całą potęgę jej głosu. Mój absolutny faworyt z balladowego dorobku Whit, wsparty pięknym, prostym wideoklipem. Promocja płyty teoretycznie zakończyła się na tym utworze, ale kilka miesięcy później tuż po wydaniu składanki Whitney: The Greatest Hits w świat poszedł także kolejny brylant spod ręki Darkchilda, taneczny If I Told You That wykonywany w duecie z George Michaelem. Kawałek pierwotnie pojawił się w solowej wersji Whitney właśnie na albumie My Love. W 2000 roku numer delikatnie przearanżowano, zachowując jednak jego charakterystyczny, energetyczny vibe z oryginalnej wersji. Pierwotnie na featuring miał wskoczyć sam Michael Jackson, ale zajęty pracą nad albumem Invincible odmówił udziału, a jego miejsce zajął George Michael. To potworne, że nikogo z tej legendarnej trójki nie ma już dzisiaj z nami.
Gdybym miał promować My Love jeszcze jakimś singlem, mój wybór padłby bez zastanowienia na przyjemnie wibrujący In My Business napisany dla Whitney przez Missy Elliot. Raperka pojawia się także na wokalu, wspierając Houston w wyrażeniu swoich frustracji związanych z plotkami na temat jej związku z Bobby’m Brownem. Siłą My Love bez wątpienia są single, ale nie oznacza to, że reszta płyty grzęźnie w mieliźnie przeciętniactwa. Wręcz przeciwnie! Po serii przebojów płyta przechodzi na wolniejsze, relaksujące obroty wraz z soulowym, typowo pościelowym Oh Yes. Prawda jest taka, że osobiście nie lubię tego typu kawałków. Nudzi mnie taka muzyka. Kluczem, który otwiera mi drzwi do tej piosenki jest jednak wokal Whitney pasujący tutaj jak żaden inny. Miękko osadzony, autentyczny, emocjonalny, delikatnie rezonujący z wszystkimi dźwiękami. Ostatnią piosenką namaszczoną stylem Darkchilda jest stylowo brzmiący, popowo – soulowy Get It Back zawierający w sobie uniwersalny przekaz, że nigdy nie jest za późno na odzyskanie tego, co straciliśmy. Standardową wersję płyty zamyka trio utworów wyprodukowanych przez Babyface’a. Until You Come Back oraz zamykające płytę You’ll Never Stand Alone stanowią sentymentalny powrót do klasycznego, balladowego, fortepianowo – orkiestrowego wcielenia Whitney, przywołującego na myśl legendarne Saving All My Love for You czy Greatest Love of All. Niespodzianką jest hidden track, którym jest wyprodukowany przez Lauryn Hill cover przeboju Stevie Wondera z 1967 roku I Was Made to Love Him. Cacko, po którym aż chciałoby się posłuchać więcej Whitney wspartej przez Lauryn.
Era My Love jest ostatnią, prowadzoną z rozmysłem i ogromnym zaangażowaniem z każdej strony kampanią celebrującą muzykę i talent Whitney. Jej wizytówką na zawsze pozostaną bardzo dobrej jakości muzyka, świetnie dobrane, radiowe single, proste, ale charakterne teledyski, masa promocyjnych występów w USA i Europie oraz niezliczona liczba remiksów autorstwa najlepszych dj – ów z branży klubowej. Dzięki tej płycie Whitney przyciągnęła do siebie zupełnie nowe pokolenie fanów i pod koniec dekady lat 90. ugruntowała swój status jednej z największych współczesnych ikon w muzyce pop. Upływ czasu pokazał, że era My Love symbolicznie zamknęła mainstreamowy i jakościowy etap jej wieloletniej kariery. Był to czas, kiedy Whitney, mimo różnych medialnych incydentów była jeszcze w stanie zgrabnie przypudrować mroczne strony swojego życia. Wielu jej fanów niestety już wtedy zdawało sobie sprawę z faktu, że zmierza ono w złym kierunku. My Love Is Your Love jest jej najlepszą, najbardziej równą i prawdziwie wciągającą płytą. Diwa długo zwlekała z jej nagraniem, ale kiedy zmotywowana przez ojca swojego sukcesu – Clive’a Davisa trafiła do studia, wsparta przez najlepsze nazwiska z branży dała po raz ostatni szczerze wciągnąć się pasji, którą od zawsze była muzyka. I taką, prawdziwie umuzykalnioną Whitney kocham najbardziej!

Można dodać, że na swoim ostatnim albumie próbowała wrócić do formy, moim zdaniem z nie najgorszym skutkiem, chociaż bez przebojów.
PolubieniePolubienie