Delain – Lunar Prelude EP (2016)

Delain | Lunar Prelude | 19 II 2016 | ★★★★★

Mimo, że złote lata bytności w mainstreamie zespołów grających muzykę typu metal symfoniczny tak naprawdę już minęły, holenderska formacja Delain konsekwentnie, mimo dość poważnych problemów z wytwórnią płytową w 2012 roku i mało wyszukanych modyfikacji w swoim brzmieniu, wydaje z powodzeniem kolejne albumy a koncerty z ich udziałem z roku na rok przyciągają coraz większe rzesze fanów. Przed zapowiadaną na 2016 rok premierą kolejnego długogrającego krążka muzycy formacji opublikowali właśnie minialbum Lunar Prelude. Czy przedsmak nowego albumu to zapowiedź w miarę bezpiecznego dryfu pomiędzy sprawdzonymi przez zespół brzmieniowymi patentami, czy może jednak preludium zwiastujące większe zmiany?

W programie EP znalazły się dwa premierowe utwory (grane już jednak przez zespół w trakcie ostatnich koncertów) oraz orkiestrowa wersja jednego z nich. Pozostałe utwory to cztery wersje live wybranych kompozycji z podstawowej wersji poprzedniego studyjnego albumu The Human Contradiction i nowa studyjna wersja Don’t Let Go, który znajdował się na poszerzonej wersji tej płyty. Więcej więc tutaj przeszłości, niż przyszłości. Niestety.

Cztery wersje koncertowe utworów Lullaby, Stardust, Here Come the Vultures i Army of Dolls w zasadzie nie odbiegają schematem specjalnie od swoich wersji studyjnych. Zagranie ich na żywo spowodowało nie całkowity, ale znaczny ubytek na słyszalnych w wersjach studyjnych elektronicznych i klawiszowych elementach, którymi były polukrowane. Znaczne wygłuszenie tych przeszkadzajek dodało tym kawałkom sporą dawkę dodatkowej mocy. Nawet Stardust, którego w wersji studyjnej nie mogę znieść brzmi tutaj w miarę znośnie. Zastrzyk mocy w postaci ostrzej brzmiących gitar otrzymał też pozostający w wersji studyjnej Don’t Let Go. Co z tego, skoro całość jest zagrana na to samo kopyto co oryginał, nawet trwa dokładnie tyle samo. Mimo drobnego podrasowania gitar, nadal czuć tutaj ogromną zachowawczość przed zagraniem czegoś naprawdę ostrzej czy surowiej i pozbawieniem jakiegoś numeru masy komputerowych i klawiszowych ozdobników.

Premierowe kompozycje niestety również nie zwiastują żadnego radykalnego kroku w przód. Zespół mniej więcej od wydanego w 2009 roku April Rain ma wypracowane swoje brzmienie, które na kolejnych płytach było prezentowane w mniej lub bardziej ale często kiczowatym wydaniu. Na ostatnim wydawnictwie postanowili zagrać trochę mocniej. Płyta The Human Contradiction okazała się miłym rozczarowaniem na tle hałaśliwej Hydry Within Temptation czy kolejnej bezpłciowej płyty zaserwowanej przez Lacunę Coil. Delain wygrali ten album tym, że konkurencja na siłę zaczęła eksperymentować za bardzo i nic dobrego z tego nie wyszło. Mimo tego formacji przydałaby się jakaś większa odmiana, nawet w postaci singla. EP do eksperymentów z brzmieniem nadaje się idealnie – niestety na Lunar Prelude tego nie uświadczymy. Suckerpunch bynajmniej nie jest taką odmianą, tym bardziej nie jest nią Turn the Lights Out. Obydwa utwory to odrobinę strawniejsze kontynuacje nośnych i schematycznych numerów takich jak We Are the Others, Generation Me, My Masquerade czy Stardust. Gdzieś w tle słychać orkiestrę, która niebezpiecznie zaczyna momentami przypominać mi dokonania Nightwish. Wystarczy posłuchać stricte orkiestrowej wersji Suckerpunch. Operowy, filmowy klimat w wersji Delain? Na chwilę obecną brak mi przekonania, biorąc pod uwagę zachowawczość zespołu.

Jeżeli zespół boi się eksperymentować na wydawnictwach długogrających, tym bardziej powinien robić to na minialbumach, które i tak przede wszystkim kupują najzagorzalsi fani. Delain jednak nawet na EP woli mielić w kółko to samo zmielone już mięso, ograniczając wszelkie możliwe innowacje do absolutnego minimum. Wszystkie utwory zawarte na tym wydawnictwie są tego doskonałym przykładem. Jedyne co mnie zaskoczyło na tym krążku to wersja orkiestrowa Suckerpunch. Niestety ja w niej słyszę inny zespół. Delain ma spore grono fanów ale najwyraźniej nie chce mieć ich więcej. Grono obecnych Lunar Prelude może jakoś połechce, kogokolwiek więcej – zdecydowanie nie sądzę.


Dodaj komentarz

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s