Beyoncé – RENAISSANCE (2022)

Beyoncé | RENAISSANCE | 29 VII 2022 | ★★★★★

RENAISSANCE jest pierwszą odsłoną muzycznej trylogii zaplanowanej przez Beyoncé na najbliższe kilka lat. Na projekt mają składać się albumy studyjne jak i inne formy artystycznego wyrazu – trasy koncertowe, rozmaite wizuale, być może jakiś film. Konkretne formy przekazu będą rozwijały koncepty poszczególnych aktów. Nie do końca jednak wiadomo co, kiedy, jak. Owianie całości pewną aurą tajemniczości ma swoje uzasadnienie – skutecznie podsyca w publiczności ciekawość na ciąg dalszy. Beyoncé zaanonsowała trylogię dość enigmatycznie skupiając się głównie na pierwszej części projektu – albumie RENAISSANCE. Dzisiaj, niemal rok od premiery prezentuje go światu w trakcie jednego z najbardziej rozbudowanych wizualnie tournée w swojej karierze. Na razie robi wszystko tak jak dawniej – wypuszcza singiel, album i promuje wszystko w trakcie trasy koncertowej na żywo. Żadnych teledysków, rozlicznych wywiadów, występów na wielkich muzycznych galach, medialnych skandali czy niezliczonych sesji zdjęciowych w rozmaitych luksusowych pismach. Na pierwszym planie jak mało u której współczesnej mainstreamowej gwiazdy jest… muzyka!

RENAISSANCE to powrót do ery bardziej beztroskiej Beyoncé tworzącej muzykę do zabawy, tańca, zatracenia się w niej i zapomnienia o problemach otaczającej nas rzeczywistości. Po to, by w pewnym sensie poczuć się wolnym. Gwiazda nareszcie wrzuciła trochę na luz po dekadzie naszpikowanej politycznymi, społecznymi i prywatnymi manifestami, które były kanwą krążków Beyoncé, Lemonade oraz nagranego wspólnie z Jay – em Z Everything Is Love. Umiarkowane jak na Beyoncé zainteresowanie pobocznymi wydawnictwami opublikowanymi po Lemonade najwyraźniej dało jej do zrozumienia, że czas dać fanom trochę wytchnienia od siermięgi codziennych bolączek a w szczególności jej prywatnych wywodów. Nie oznacza to jednak, że RENAISSANCE jest pozbawiony ukrytych znaczeń i uniwersalnych przekazów. Takowe są ale zostały sprytnie zawoalowane wśród wyzwalających dźwięków mocno inspirowanych dokonaniami największych tuzów czarnego disco – funku drugiej połowy lat 70. czy pionierów najntisowego house’u. To prawdziwy powrót do korzeni muzyki tanecznej w pełnym tego słowa znaczeniu.

Bey kieruje uwagę słuchacza na początki muzyki house, które miały miejsce pięć dekad temu w zadymionych wielkomiejskich i wówczas typowo undergroundowych amerykańskich klubach. Jest to wydawnictwo, które w przeciwieństwie do poprzednich produkcji gwiazdy w bardzo ograniczonym zakresie koncentruje się na osobie samej Beyoncé. Piosenki zawarte na RENAISSANCE pozbawiono teledysków ograniczając ich promocję do krótkich teaserów a projekt wsparto jedynie okładkową sesją zdjęciową. Która artystka z nurtu muzyki popularnej mogłaby pozwolić sobie dzisiaj na wydanie płyty bez jakiegokolwiek wideoklipu? Chyba jeszcze tylko Taylor Swift. Brak wizuali i zmasowanej medialnej promocji uwiarygadnia RENAISSANCE jako projekt artystyczny, koncentrujący się przede wszystkim na muzyce w jej klasycznym, nie do końca modnym dzisiaj wydaniu. Tak, jak to miało miejsce pięć dekad temu. I tak, jak to powinno na nowo zacząć mieć miejsce dzisiaj. Beyoncé w pewien sposób obnaża tą płytą słabość współczesnego rynku muzyki pop, który wraz z rozkwitem streamingu ewoluował w kierunku biznesu skupiającego się głównie na taśmowej produkcji krótkich, podobnych do siebie kawałków przeznaczonych do jak najszerszej i najszybszej globalnej konsumpcji. Dzisiaj wytwórnie lansują głównie wykonawców – celebrytów, którzy mają zarabiać swoimi nazwiskami w rozmaitych niekoniecznie muzycznych branżach a prawdziwi twórcy zeszli a właściwie zostali zepchnięci do podziemia. Czas, by ponownie wyszli na powierzchnię. Czas na renesans muzyki!

Promocję siódmego krążka Bey otworzył taneczny banger, na który fani gwiazdy po jej licznych romansach z trapem i hip – hopem czekali ponad dekadę. Sprężysty BREAK MY SOUL czerpiący garściami z najntisowego handbag house’u to queerowy hymn w którym diwa wyśpiewuje kolejne krzepiące duszę i ciało wersy w rytm szalejących uderzeń syntezatora podbitego cholernie uzależniającymi partiami pianina. W pewnym momencie Beyoncé zaczyna wtórować gospelowy chór, który przenosi nagranie na jeszcze wyższy, prawdziwe ikoniczny poziom. Do numeru stworzono kapitalny THE QUEENS REMIX bazujący na legendarnym Vogue Madonny. Mix Madonny z szczytowego momentu jej kariery w połączeniu z ikoną współczesnych czasów Queen Bey – fanom obydwu gwiazd w ubiegłym roku nie mogło przytrafić się nic lepszego! Zadowoleni mogli być także wielbiciele Michaela Jacksona – drugi singiel, brass – funkowy, czerpiący z oldschoolowego disco, stworzony przy współudziale samego Nile Rodgersa CUFF IT to prawdziwy brzmieniowy hołd dla Króla Popu i jego dokonań z czasów The Jackson 5. To niewiarygodne, że można wypuścić taki organiczny numer pięć dekad później i bez żadnego wizualnego czy większego promocyjnego wsparcia wstrzelić go na topowe miejsca list przebojów na całym świecie. Sukcesy tych singli bez szczególnie zaawansowanych marketingowych działań świadczą dobitnie o tym, jak dobre są to numery.

BREAK MY SOUL i CUFF IT to zaledwie wierzchołek góry lodowej. RENAISSANCE to prawdziwa kopalnia brylantów. Brylantów czerpiących z najlepszych house’owych szlagierów lat 90. i późniejszych. House’owych, zblendowanych z bliskimi Beyoncé gatunkami tj. r&b, soul, afrobeat, trap czy hip – hop. Mamy tutaj electro – r&b z afrobeatową perkusją w HEATED, progressive r&b którym emanuje THIQUE ale i bardziej tradycyjne, prawdziwie oszałamiające, hip – house’owo – soulowe, sięgające po black disco lat 60. COZY nad którego rwącym brzmieniem pracowali sama Honey Dijon i Green Velvet. Obojętnie zdecydowanie nie można przejść koło kolejnego po BREAK MY SOUL queerowego anthemu – PURE / HONEY, wyraźnie inspirowanego mięsistymi beatami, które uczyniły z madonnowego Vogue jeden z największych przebojów początku lat 90.. Ta pulsująca, retro – disco – deep house’owa muzyczna xtravaganza będzie królową we wszystkich branżowych klubach podobnie jak nagrane z udziałem samej Grace Jones MOVE. Ucztą dla uszu jest także 6 – minutowe, mieniące się blaskiem zadymionych, nowojorskich dyskotek z lat 70., pachnące synth – popowym futuryzmem VIRGO’S GROOVE oraz trochę rozmarzone, momentami mówione ALIEN SUPERSTAR.

Rozczarowani nie powinni czuć się także słuchacze lubujący się w bardziej trapowej Beyoncé. Ja jestem takowym i gospelowo – bounce trapowa CHURCH GIRL z speed – rapowanymi partiami Bey czy bardziej eksperymentalne electro – trapowe ALL UP IN YOUR MIND są naprawdę baaardzo cacy! Równie dużą miłością darzę nabasowany i podobnie jak MIND bardziej elektroniczny ale już w przeważającej większości rapowany AMERICA HAS A PROBLEM. W piosenkę wsamplowano fragmenty utworu pochodzącego z Atlanty rapera Kilo America Has a Problem „Cocaine” z 1991 roku. Wstawka ukierunkowała numer Beyoncé na Miami bass / booty bass – subgatunek hip – hopu wywodzący się z Florydy, mający swój szczyt popularności w latach 80. i 90. Na potrzeby wersji singlowej Bey nagrała także wersję z Kendrickiem Lamarem. To, co najlepsze Beyoncé zostawiła jednak na koniec. Zamykające album SUMMER RENAISSANCE chłonące rytm od samej Królowej Disco – Donny Summer jest chyba najbardziej oryginalną, zaskakującą i zawadiacką współczesną reminescencją legendarnego I Feel Love jaką słyszałem. Przy okazji Beyoncé puszcza tutaj oko w kierunku swojej debiutanckiej płyty na której znalazł się utwór Naughty Girl bazujący na innym wielkim przeboju Donny Love to Love You Baby.

Przyznam szczerze, że RENAISSANCE nie jest płytą, która siadła mi od razu. Chciałem napisać o niej dużo wcześniej ale uznałem, że to typ albumu, któremu naprawdę trzeba spokojnie pozwolić dojrzeć w swoich głośnikach. Myślę, że jest spora grupa osób, która początkowo podeszła do tej produkcji z nie do końca określonymi odczuciami ponieważ nie ma ona typowo współczesnego, mocno elektronicznego vibe’u. Nie da się jednak długo opierać przed docenieniem tego wydawnictwa. To świetny krążek. Możliwe, że najlepszy w całym solowym dorobku Knowles. Nie ma tutaj typowej inspiracji początkami disco i house’u ubranej w modne, elektroniczne łaszki pod serwisy streamingowe. Odpalając RENAISSANCE wchodzimy do pewnego rodzaju kapsuły czasu, cofającej nas do początków tych gatunków. Knowles wraca do korzeni, prezentuje światu numery oldschoolowe ale zrobione przy pomocy najnowszych technik produkcji i obróbki dźwięku. To renesans prostych struktur, organicznych dźwięków, hooków i uniwersalnych przesłań, które uczyniły niegdyś z disco i house’u prawdziwe gwiazdy. Wszystko zblendowane z czarnymi brzmieniami na których wychowywała się Queen Bey. Knowles nagrywała ten album trzy lata i była zaangażowana w każdy etap jego produkcji. Wielkie brawa dla niej za to, że przy tak gargantuicznym teamie producencko – pisarskim była w stanie zapanować nad całością w taki sposób, by nie wyszła z tego przeprodukowana hybryda rozmaitych stylów i dźwięków bez ładu i składu. Ten krążek to świadectwo jej niebywałej zdolności do realizacji własnej artystycznej wizji przy współudziale bardzo licznego grona współpracowników. Nie ma dziwu, że kolejne muzyczne nagrody sypią się jak z rękawa a bilety na promujące produkcję tournée wyprzedają się na pniu. Z ogromnym zaciekawieniem czekam na Akt II!


2 uwagi do wpisu “Beyoncé – RENAISSANCE (2022)

  1. Świetny artykuł. Byłem zachwycony, że znalazłem ten wpis. Wielu osobom wydaje się, że posiadają odpowiednią wiedzę na poruszany przez siebie temat, ale zazwyczaj tak nie jest. Stąd też moje miłe zaskoczenie. Czuję, że chyba powinienem wyrazić uznanie za Twój trud. Zdecydowanie będę rekomendował to miejsce i częściej wpadał, aby poczytać nowe artykuły.

    Polubienie

Leave a Reply