
Era Future Nostalgii trwale ugruntowała pozycję Dui Lipy w panteonie żeńskich gwiazd współczesnego dance – popu. Panteonie, w którym coraz mniej jest parkietowych Madonn a lwia część młodego narybku reprezentuje sobą jakość, o której za kilka lat nikt już nie będzie chciał pamiętać ani do niej wracać. Dua Lipa od co najmniej trzech lat wybija się przed szereg sprawiając wrażenie gwiazdy, która swoje kolejne działania planuje z myślą o wieloletniej karierze, mającej docelowo uczynić z niej ikonę muzyki pop. Gigantyczna popularność, jaką cieszą się nagrania Lipy w serwisach streamingowych sprawia, że wytwórnia Warner czy tego chce, czy nie, musi liczyć się z zdaniem 28 – letniej gwiazdy zdecydowanie bardziej niż np. z ambicjami koleżanki albańskiego pochodzenia, jaką jest Ava Max. Lipa ma dziś komfort w tworzeniu swojej muzyki o jakim wiele artystek z jej pokolenia może tylko pomarzyć. Na jej korzyść działa także fakt, że prowadzi swoją medialną grę tak sprytnie, że publiczność zamiast babrać się w jej życiu prywatnym faktycznie z wypiekami na twarzy czeka dzisiaj wyłącznie na jej nową muzykę.
O tym, że nowa era w karierze Dui zbliża się wielkimi krokami stopniowo dowiadywaliśmy się z jej mediów społecznościowych w ciągu kilku ostatnich tygodni. Po serii tajemniczych zdjęć, pokrętnych wiadomości, niewyraźnych snippetów i radykalnych zmian we wszystkich jej głównych socialach artystka w pewnym momencie z dnia na dzień zapowiedziała premierę piosenki Houdini. Zanim jednak numer trafił do serwisów streamingowych Dua wsparta asystą kilku ochotników postanowiła zaprezentować go przypadkowo zaczepionym w Londynie przechodniom puszczając im go osobiście z własnego telefonu. To jednak nie koniec. Z okazji wydania piosenki zaplanowała tam imprezę na którą ot tak zgarnęła grupę fanów z Europy, by celebrowali z nią ten wyjątkowy dzień. Podobne eventy mają odbyć się także w Los Angeles i Tokio. To się nazywa być blisko publiczności. Niby mała rzecz, a jednak robi jej opinię zwyczajnej dziewczyny, która jest tuż obok słuchacza i po prostu chce podzielić się z nim nowym, długo wyczekiwanym kawałkiem. Bez zbędnych ceregieli i konwencjonalnych, misternie planowanych zabiegów. No i jak tu jej nie lubić?
Trzeci album Dui został wstępnie zaplanowany na początek 2024 roku. Krążek ma stanowić odejście od dyskotekowych, wpadających w retro brzmień będących znakiem rozpoznawczym Future Nostalgii i jeszcze bardziej cofnąć styl artystki w czasie, tym razem w kierunku psychodelii lat 70.. Nie na darmo na początku teledysku do promującego film Barbie singla Dance the Night zawieszona u sufitu ogromna dyskotekowa kula na oczach Dui spada rozwalając się na setki kawałków. To była symboliczna zapowiedź zmian w muzyce gwiazdy. Czy takowe zwiastuje opublikowany dziś singiel? Zdecydowanie tak. Houdini stanowi wyjście z popowo – dyskotekowej strefy komfortu, w której Dua tkwiła przez ostatnie lata. Czuć nadchodzące zmiany, choć początkowo nie aż tak bardzo jak można byłoby się tego spodziewać. Dua z pomocą Kevina Parkera z Tame Impala oraz brytyjskiego producenta Daniela Harle obierają kurs na bardziej organiczne dźwięki generowane przez mroczne, analogowe syntezatory, automat perkusyjny, bongosy czy gitarę. Numer posiada w sobie wiele elektronicznych warstw ale jest wyraźnie pozbawiony popowej okleiny, która spowijała całą Future Nostalgię. Tu coś zatrzeszczy, tam coś zastuka, tu znowu coś zaskrzypi, w oddali gdzieś coś zaświszczy. Brzmienie jest surowsze, żywsze, niedoskonałe, bardziej energetyczne, ostre i intensywne.
Słuchając Houdini moje pierwsze skojarzenie powędrowało w kierunku syntezatorowej, powtarzalnej linii basu wyrwanej wprost z legendarnego Thrillera Michaela Jacksona. Jeżeli nowa płyta Dui będzie miała taki vibe, pozbawiony współczesnych, komputerowych, wycackanych do granic perfekcji przeszkadzajek to kupuję ją w ciemno. Numer daje nadzieję na większą eksplorację post – disco z delikatną neo – psychodeliczną, taką trochę horrorową nutą wyrwaną wprost z przełomu lat 70. i 80.. Jeżeli ta nadzieja przełoży się na realia, a póki co wszystko na to wskazuje, to na nowym albumie może dziać się naprawdę ciekawie! [Houdini] był pierwszym utworem, który napisałam o tym zabawnym i uwalniającym czasie, kiedy jest się singlem. Tekst jest trochę bezczelny, ale kryje się za nim przekaz o braku poczucia winy z powodu znania swojej wartości. Czasem musisz być jak Houdini i zrezygnować z kogoś, kto Ci nie służy. Dua Lipa postawiła na bezpośredni przekaz i myślę, że w zawrotnym tempie wkupi się nim w łaski milionów słuchaczy, nie wspominając o stacjach radiowych oraz piejących z zachwytu krytykach muzycznych. Nie do końca przekonuje mnie wyjątkowo oszczędny teledysk, ale tym razem chyba chodzi o to, by przedstawić wszystko bez typowego dla gwiazd popu zadęcia. Ma być zwyczajnie, trochę niewspółcześnie, przewrotnie, inaczej. Na razie dzieje się fajnie – czekam na ciąg dalszy!

2 uwagi do wpisu “Dua Lipa – Houdini (2023)”