
Janis Joplin, Barry Manilow, Santana, Aerosmith – to zaledwie kilka legend współczesnej muzyki, którym drzwi do wielkiej sławy otworzył Clive Davis. Jeden z największych żyjących rekinów branży muzycznej, były prezes Columbia Records oraz założyciel i wieloletni prezes Arista Records w latach 80. odkrył także jedną z najlepiej sprzedających się oraz nagradzanych artystek i wokalistek w historii muzyki. W 1983 roku, 51 – letni Davis został namówiony przez dyrektora artystycznego Arista Records, Garry’ego Griffitha do obejrzenia występu młodej Whitney Houston, która towarzyszyła na scenie swojej matce podczas koncertu w jednym z nowojorskich klubów jazzowych: Śpiewała w tle w przedstawieniu swojej matki (Emily „Cissy” Houston). Cissy grała w Sweetwaters, klubie, a Whitney zaśpiewała tego wieczoru dwie piosenki. Jedną z nich była Home z The Wiz, a drugą The Greatest Love of All. [Whitney] nie wiedziała, że osiem lat wcześniej zamówiłem piosenkę The Greatest Love of All do filmu Muhammada Aliego The Greatest. Napisali ją Michael Massner i Linda Creed, a ja nagrałem ją z George’m Bensonem. Mieliśmy hit r&b w pierwszej dziesiątce, a potem ta piękna, 19 – letnia dziewczyna podeszła do mikrofonu, zaczęła ją śpiewać, a ja byłem oszołomiony!
Davis był pod tak dużym wrażeniem występu młodej Whitney, że ani chwili nie zastanawiał się nad złożeniem jej propozycji ogólnoświatowego kontraktu płytowego. Dokument został podpisany przez obydwie strony 10 kwietnia 1983 roku. Dwa miesiące później Houston została przedstawiona publiczności wykonując piosenkę Home z brodwayowskiego musicalu The Wiz w programie The Merv Griffin Show. Rok później wschodząca gwiazda podjęła współpracę z Teddym Pendergrassem w piosence Hold Me, która wspięła się do Top 10 na listach r&b i adult contemporary magazynu Billboard. W tym samym czasie powstały także dwa numery z Jermaine Jacksonem. Take Good Care of My Heart pojawił się na solowym albumie Jacksona Dynamite, a cover ballady Nobody Loves Me Like You Do miał swoją premierę w jednym z odcinków popularnego serialu CBS As the World Turns. Równolegle do duetów, przez cały 1984 rok, z myślą o zbliżającym się debiucie płytowym, Houston przygotowywała także utwory solowe. Album, zatytułowany po prostu Whitney Houston miał swoją premierę 14 lutego 1985 roku, ale w najniższych partiach albumowej listy Billboardu zadebiutował dopiero pod koniec marca. Nikt wtedy nawet nie podejrzewał, że dokładnie za rok, w marcu 1986 roku płyta wzbije się na szczyt zestawienia, spędzi na nim aż 14 tygodni i rozejdzie się w samych Stanach w nakładzie przekraczającym 14 mln egzemplarzy.
Droga do tak wielkiego sukcesu nie była jednak łatwa. Mocno przykurzona stylem r&b wczesnych lat 80. ballada You Give Good Love stała się co prawda pierwszym amerykańskim singlowym przebojem Whitney, ale nie wygenerowała większego zainteresowania samą płytą ani w rodzimym kraju artystki, ani w pozostałych częściach świata. Przełom nastąpił dopiero wraz z wydaniem w połowie roku soulowo – saksofonowej ballady Saving All My Love For You, która początkowo w ogóle nie była rozpatrywana do roli singla. Traktująca o romansie z żonatym mężczyzną piosenka była w tamtym czasie bardzo bliska samej Whitney, która przeżyła taką miłosną relację z Jermaine Jacksonem. Prawdopodobnie z tego względu Houston włożyła w jego nagranie tyle różnych, skrajnych towarzyszących takiemu uczuciu emocji. Emocje i prawda, która tkwiła w tym nagraniu doprowadziły piosenkę na szczyt listy Billboard Hot 100 i stały się swego rodzaju wzorem dla nagrywanych i wydawanych później na singlach ballad. Afroamerykańskiej gwiazdy święcącej takie sukcesy nie mogła już dłużej ignorować nawet MTV, która zaczęła puszczać na swojej antenie teledysk towarzyszący piosence. Z myślą o nowym, wpływowym wówczas medium Whitney postanowiła przygotować kolejny wideoklip, w którym zaprezentowała światu swój bardziej rozrywkowy i luzacki wizerunek.
Wydany pod koniec 1985 roku synth – funkowy, taneczny How Will I Know stał się przebojem, który zapewnił Whitney Houston globalną ekspozycję i trwale zapewnił jej miejsce na antenie MTV, które do tej pory mocno wzbraniało się przed emisją wideoklipów czarnoskórych gwiazd. Prezentując się w mniej poważnym repertuarze Houston uwiarygodniła się przed publicznością jako artystka wszechstronna, przy której utworach można się zarówno wzruszać jak i szaleć na parkiecie. Ogromne zainteresowanie które wzbudził How Will I Know wytyczył także kurs promocji drugiej płyty Whitney – bez tego sukcesu prawdopodobnie nigdy świat nie usłyszałby ikonicznego I Wanna Dance with Somebody (Who Loves Me) w znanej wszystkim tanecznej aranżacji. Odejście od balladowej konwencji i czarnych brzmień, w styl typowy dla białych artystów przysporzyło Whitney także zarzutów ze strony Afroamerykańskiej publiczności, wytykających jej to, że dla sławy i rozgłosu próbuje się takim repertuarem i wizerunkiem „wybielić”, zapominając o swoich prawdziwych korzeniach. Nie zmieniło to jednak faktu, że taktyka szerokiego otwarcia się na różną publiczność zaraz na początku kariery mocno przyczyniła się do późniejszych, jeszcze większych muzycznych i filmowych sukcesów Houston.
Na Whitney Houston oprócz How Will I Know znalazły się także napędzane typowymi dla lat 80. klawiszami, utrzymane w stylu post – disco Thinking About You oraz bardziej popowe, przypominające ówczesny styl Tiny Turner Someone for Me. Nie da się jednak nie wyczuć wpływów Jermaine Jacksona, który nadał całej kompozycji bardziej funkowego sznytu. Trampoliną do naprawdę gigantycznej sprzedaży płyty okazał się tym razem jednak nie dance – pop, ale zachwycający występ Whitney na Grammy w 1986 roku z balladą Saving All My Love For You za którą otrzymała ona wtedy także swoją pierwszą statuetkę. Po ceremonii popularność artystki wystrzeliła ponad wszystkie możliwe poziomy, płyta zaczęła sprzedawać się w zawrotnej liczbie egzemplarzy, a wydany wówczas na singlu cover Greatest Love of All stał się trzecim numerem 1 Whitney na liście Billboardu. Album z globalnym wynikiem 25 mln sprzedanych egzemplarzy jest do dzisiaj jednym z najlepiej sprzedających się debiutanckich żeńskich krążków w historii muzyki. Sukces niepodważalny, wynikający nie tylko z sprytnej medialnej kreacji, ale przede wszystkim z ogromnej charyzmy, wokalnego talentu i specyficznego magnetyzmu, który wprost bił z osoby Whitney Houston.
Whitney Houston za sprawą zawrotnego sukcesu bez wątpienia piastuje bardzo ważne miejsce w historii współczesnej muzyki popularnej. W ocenie tej płyty ważny jest jednak fakt, że jest ona raczej obrazem tego jak twórcy chcieli widzieć Whitney, nie jej osobistą kreacją i wiele decyzji w kwestii tego albumu było niezależne od samej debiutantki. Nie jest to produkcja tak idealna, na jaką była portretowana przez cztery ostatnie dekady. Whitney ma w swoim późniejszym dorobku o wiele lepsze krążki, z genialnym My Love Is Your Love na czele. Whitney Houston całościowo jest wydawnictwem średnim, zawierającym trzy świetnie wyprodukowane jak na tamte czasy single, które wykreowały całą znaną nam wszystkim legendę: Saving All My Love For You, How Will I Know oraz Greatest Love of All. W górę tego albumu nie ciągną absolutnie niebywale nudne duety, na czele z mdłym Hold Me, ani wybitnie przestarzale brzmiące jak na tamten okres You Give Good Love. O ile obecność You Give Good Love można jeszcze przeżyć, tak słabe featuringi, raczej pełniące funkcję rozgrzewczych utworów nagrywanych na potrzeby początków kariery, na płycie bijącej po oczach wyraźnym napisem „Whitney Houston” trochę mijają się z celem. Bardziej autentycznie cała produkcja wypadłaby, gdyby wypełniały ją wyłącznie solowe wykonania 21 – letniej Whit. Solowe i bardziej zróżnicowane pod kątem tempa, ponieważ przeważająca liczba ballad, mimo zachwycająco brzmiącego wokalu nie ułatwia przebrnięcia przez całość i sprawia wrażenie produkcji mocno powtarzalnej, trochę bez pomysłu. Wielkie, zaaranżowane z pietyzmem ballady nigdy nie zrobią w studiu takiego wrażenia jak w wersji koncertowej, zwłaszcza jeśli są wykonywane przez tak potężny głos jaki miała Whitney.
Debiut Whitney Houston z perspektywy czasu mógłby być muzycznie bardziej dopracowany i zróżnicowany, ale w momencie swojej premiery przybrał formę wybuchu supernowej, wprowadzając w panteon gwiazd tę drobną, młodą, wrażliwą, podatną na wpływy i zupełnie nieprzygotowaną na krytykę osobę jaką była Whitney Houston. Ten wielki sukces, o którym tak marzyła niestety bardzo szybko okazał się jej największym życiowym przekleństwem. Whitney Houston stała się w miarę upływu lat niewolnicą tego albumu. Do doskonałości, którą świat wtedy poznał musiała później dążyć i odwoływać się przez całą swoją karierę. W swojej walce o prawdziwe życie, o akceptację różnych środowisk, o to by nie musieć być zawsze taka doskonała Whitney cały czas musiała odgrywać właśnie tę Whitney Houston z 1985 roku. Niewinną, raz idealnie luzacką, raz perfekcyjnie skupioną, doskonale prezentującą się, utalentowaną wokalnie, niezniszczalną, szczęśliwą, lepszą od każdego z nas, tę jedną jedyną, nieosiągalną dla nikogo, najjaśniej błyszczącą supergwiazdę. Whitney nie mogła mieć wad, nie mogła być słaba, nie mogła źle wyglądać, nie być w wokalnej formie. Kiedy taka była, czyli była tylko człowiekiem, była wyklęta. I z tym, od momentu niebotycznego sukcesu tej płyty nie mogła sobie w żaden sposób poradzić. Dzisiaj wszyscy wiemy jak zakończyła się ta historia. Pomyślcie czasem o niej, kiedy słuchacie swoich ulubionych artystów z mainstreamowego świecznika. Wszyscy powinniśmy pamiętać, że to nie są superherosi, lecz tacy sami ludzie jak ja i Ty. Po to, by takich wspaniale zainaugurowanych i tragicznie kończących się karier w przemyśle muzycznym było w przyszłości jak najmniej.

2 uwagi do wpisu “Whitney Houston – Whitney Houston (1985)”