De/Vision – 13 (2016)

devision13
De/Vision | 13 | 27 V 2016 | ★★★★

De/Vision pochodzą z rejonu Darmstadt w Niemczech. Zespół, który zawsze kojarzył mi się z Depeche Mode, powstał w 1988 roku, a jego brzmienie zrodziło się z fascynacji jego założycieli muzyką elektroniczną lat 80. Przełomem w karierze formacji było podpisanie w 1993 roku kontraktu z wytwórnią Strange Ways Record. Pod jej szyldem w styczniu 1994 roku ukazał się pierwszy oficjalny longplay zespołu World Without End, z którego pochodził przebój Try to Forget. Kolejne dwa albumy nagrane pod szyldem Strange Ways Record przyniosły przeboje Moments We Shared, Blue Moon czy Free from Cares. Z wydanej w 1995 roku płyty Unversed In Love pochodzi mój ulubiony utwór De/Vision Dress Me When I Bleed, będący kwintesencją ich magicznego, elektronicznego stylu z tamtych lat – szczególnie polecam wersję z koncertowego albumu Live Moments We Shared z 1996 roku. Kontrakt z molochem Warner Elektra Atlantic zrodził kolejne dwie płyty: wydany w 1998 roku komercyjny Monosex i bardziej eksperymentalny, gitarowy Void z 2000 roku. WEA nie przedłużyło z zespołem kontraktu, a różne koncepcje na dalszy brzmieniowy kierunek w jakim miała iść grupa doprowadził do odejścia Markusa Ganserta, jednego z założycieli formacji. Od tamtego czasu De/Vision funkcjonuje jako duet i w takim składzie, przy udziale innych muzyków i producentów po dziś dzień, z mniejszym lub większym powodzeniem wydaje kolejne albumy. 2016 rok przyniósł album numer 13

Wsłuchując się w 13, dochodzę do wniosku, że krążek nie bez powodu osiągnął najlepszą w historii zespołu pozycję na liście najlepiej sprzedających się albumów w Niemczech. Do tej pory do Top 30 załapał się tam jedynie album Monosex. 13, wydana 18 lat później wylądowała na pozycji numer 11, mimo, że nie jest płytą specjalnie rewolucyjną ani nadzwyczaj innowacyjną w dyskografii De/Vision. 13 mieści się standardach zespołu – trochę mroku (Who Am I, Read Your Mind), trochę melancholii (Starchild, Prisoner), trochę bardziej odjechanych numerów (Who Am I, Essence, Synchronize), trochę spokojniejszych (Prisoner). Więcej jednak jest tutaj momentów skłaniających do zastanowienia, niż podrygiwania na parkiecie.

W utworach zawartych na 13 czuć swobodę o której mówi jeden z członków zespołu Steffen Keth – „nasze utwory potrzebują powietrza do oddychania, powinny być w stanie się rozwijać”. Całość jest niebywale przemyślana, nie ma tutaj przypadkowych dźwięków, wszystko ma swoje miejsce – nagrania naprawdę „oddychają”! Syntezatory pojawiają się w różnych warstwach dźwiękowych, dzięki czemu brzmienie utworów nie jest sprasowane i jednostajne, tylko wielowymiarowe i hipnotyczne. W utworach pojawia się gitara (Starchild, Where’s the Light, Synchronize), perkusja (Essence), wygenerowane komputerowo dźwięki pianina czy skrzypiec (Read Your Mind). Obok nośniejszych numerów tj. Where’s the Light, Synchronize czy Their World można znaleźć tutaj znacznie oderwane od całości, idące swoim alternatywnym torem Gasoline czy absolutnie zaskakująco rozpoczynające się i kończące The Firing Line.

Lirycznie płyta przyjmuje charakter osobistej refleksji dojrzałego mężczyzny nad problemami, z którymi przychodzi zetknąć się ludziom w dzisiejszym świecie. Essence, Starchild oraz Where’s the Light w różnych momentach odnoszą się pośrednio do tematów powiązanych z migracjami – terroryzmem, rasizmem, indoktrynacją, podziałach w społeczeństwie wywołanych tematem migracji. Z jednej strony w ludziach widać ogromną chęć do pomocy uchodźcom, z drugiej strony ogromną nienawiść, przejawiającą się w podpaleniach czy przemocy, które zdarzały się obozach uchodźców. Bariera między dobrem a złem staje się we współczesnym świecie coraz cieńsza. W szalonym świecie, w którym z każdej strony jesteśmy bombardowani natłokiem informacji i kłamstw musimy być czujni na każdym kroku. Gasoline traktuje o tym, że nawet w ostatniej chwili warto się zmienić i oczyścić swoją duszę zaprzedaną fałszywemu bogowi, którym jest zemsta. Temat miłości i relacji damsko-męskich z perspektywy dojrzałego mężczyzny poruszają z kolei Prisoner i Read Your Mind.

Za niecałe 2 tygodnie, 31 lipca zespół wystąpi na organizowanym nieprzerwanie od 1994 roku festiwalu Castle Party na zamku w Bolkowie. Festiwal, będący jednym z największych w Europie jest świętem mrocznych brzmień, wśród których oprócz ciężkich, metalowych klimatów znajduje się także sporo miejsca dla brzmień elektronicznych. De/Vision z nowym materiałem będzie nie lada gratką, ponieważ największą energią tego typu zespoły emanują na koncertach. 13 to kawał dobrej roboty. Chwila wytchnienia od wyjącej, zalewającej radiowe i telewizyjne playlisty elektroniki. Mrugnięcie okiem w kierunku fanów Depeche Mode, którego brakuje. Płyta, która pozwala się zastanowić nad różnymi kwestiami, które dzieją się obok nas. Coś do włączenia wieczorem lub późną nocą, kiedy jest ciemno, jesteś Ty, słuchawki, muzyka i Twoja wyobraźnia.


Leave a Reply