DANCEFLOOR DIVAS – 10 najlepszych albumów wypełnionych tanecznymi killerami

Mijający rok w muzyce popularnej odznaczył się powracającą jak bumerang modą na retro – disco. Nie jest to jednak pierwszy okres w historii muzyki, kiedy disco powraca do łask ogromnej rzeszy słuchaczy. Nie jest także tajemnicą, że nikt nie potrafi tak rozkręcić imprezy jak księżniczki i królowe współczesnej muzyki. Niektóre z supergwiazd potrafiły dzięki tanecznym rytmom dokonać swoich największych karierowych, muzycznych comebacków. Wiele z nich swoje wielkie przeboje oparło na samplach z największych tanecznych szlagierów sprzed kilku dekad. Dzisiaj przedstawiam Wam subiektywny ranking albumów wypełnionych po brzegi tanecznymi killerami, które na przestrzeni ostatnich dwóch dekad wyszły z rąk największych muzycznych diw. Powiększylibyście tę listę o jakieś płyty? Umieśćcie swoje propozycje w komentarzach!


10. Dannii Minogue – Neon Nights (2003)

Czwarty studyjny album Dannii Minogue jest bez wątpienia największym muzycznym highlightem w jej karierze. Ani przed wydaniem tej płyty, ani po, młodsza siostra Kylie nie wydała niczego, co przyniosłoby jej podobny rozgłos jak Neon Nights. W przeciwieństwie do poprzedniego krążka Girl, tutaj Dannii osobiście zaangażowała się w prace nad produkcją poszczególnych utworów. Promocję krążka zainaugorował nagrany wraz z holenderskim dj-em Riva cholernie gorący, taneczny killer Who Do You Love Now. Numer stał się ogromnym klubowo – mainstreamowym przebojem, jakiego wcześniej Dannii tak naprawdę nigdy nie miała. Producencki team pracujący nad nowym krążkiem Minogue poszedł za ciosem i pchnął nowe wydawnictwo Australijki w ramiona szalonych, syntezatorowo – dyskotekowych brzmień czerpiących garściami z ówczesnego euro – disco, electro – funku, hip-hopu i muzyki house. I mimo, że Neon Nights to całościowo krążek dość nierówny, to obok umieszczonych na nim anthemów: trance’owego Who Do You Love Now, inspirowanego disco lat 80. Put the Needle on It, energetycznego I Begin to Wonder czy wysyconego r&b i hip-hopem Creep zdecydowanie nie można przejść obojętnie. Nóżka sama rwie się na parkiet!

Must-to-hear killers: Who Do You Love Now, Put the Needle on It, I Begin to Wonder, Creep


09. Kylie Minogue – DISCO (2020)

DISCO to piętnasty krążek w dorobku Kylie Minogue. Kolejna w jej karierze historia o disco. Co można jeszcze wycisnąć z dyskoteki, kiedy w swojej dyskografii ma się takie błyskotki jak Light Years, Fever  czy Aphrodite? Okazuje się, że można bardziej powędrować w kierunku wirującego vintage – disco – funku lat 70. DISCO to wyjątkowo spójna i sentymentalna podróż w tamte czasy. Wystarczy zapuścić sobie takie Miss a Thing, I Love It czy Where Does the DJ Go? żeby poczuć się jak w 1973 roku, kiedy Kool & The Gang wydawali swoje największe funkowe klasyki tj. Funky Stuff czy Jungle Boogie. Z kolei takie Celebrate You wstrzyknie w Ciebie gigantyczną porcję optymizmu, którego tak wszystkim nam dzisiaj trzeba a galaktyczne, sprężyste Say Something odpręży Cię bardziej niż jakikolwiek modny, okupujący dzisiejsze szczyty list przebojów hit. DISCO nie jest najlepszym albumem Kylie, jednak jeśli dasz mu szansę, to nawet nie zdążysz się zorientować kiedy bijąca z niego fantastyczna energia sama porwie Cię na wirtualny dancefloor.

Must-to-hear killers: Last Chance, Miss a Thing, Supernova


08. Sophie Ellis-Bextor – Make a Scene (2011)

Dziesięć lat po wydaniu hitowych Murder on the Dancefloor i Get Over You, Sophie Ellis-Bextor postanowiła zawojować taneczny parkiet z jeszcze większym impetem. Ellis-Bextor w okolicach 2008/2009 roku pierwotnie planowała wydać kompilację największych przebojów z kilkoma nowymi utworami. Sesje nagraniowe okazały się tak udane, że nagranego materiału wystarczyło na album długogrający. Wydany w 2011 roku krążek Make a Scene promowały hitowe, disco – house’owe Heartbreak (Make Me a Dancer) nagrane wspólnie z duetem Freemansons, wirujące, elektroniczne Can’t Fight This Feeling z Juniorem Calderą czy trance’owe Not Giving Up On Love z Arminem van Buurenem. Na single trafiły także nasycone vibe’m lat 80. Bittersweet oraz napisane przez samą Róisín Murphy i Calvina Harrisa synth – popowe On & Off. Na parkiecie świetnie sprawdza się także niesinglowy materiał na czele z wybornie dancefloorowym Magic czy bardziej electro – popowym Homewrecker. Mimo, że płyta nie odniosła zawrotnego sprzedażowego sukcesu, to single ją promujące były ostatnimi numerami Sophie, które były z tak wysoką częstotliwością odtwarzane w europejskich stacjach radiowych i klubach. Nie ma się co dziwić – kawałki z tamtego okresu są po dzień dzisiejszy najnośniejszymi numerami w dorobku Ellis-Bextor.

Must-to-hear killers: Bittersweet, Magic, Heartbreak (Make Me a Dancer)


07. Lady Gaga – Chromatica (2020)

Po intymnej wędrówce w zakamarki swojej duszy zwanej Joanne, Lady Gaga na swoim szóstym albumie postanowiła powrócić do czasów swojej największej prominencji, czyniąc z niego jedno wielkie, taneczne tour-de-force. Na płycie Chromatica Gaga penetruje dyskoteki lat 90. w których królował oldschoolowy house, euro – disco – dance a później trance, eurowizyjną taneczną scenę zalewał tandetny shit, a w telewizji królowały seriale typu Power Rangers. Oprócz singlowego electro – popowego Stupid Love i nagranego w duecie z Arianą Grande disco – funk – house’owego Rain On Me można znaleźć tutaj mnóstwo smaczków, których naprawdę można słuchać bez końca. Do takich należą m.in. robotyczne electro – disco 911, dynamiczne Replay czy przesiąknięte oldschoolowym disco wyrwanym wprost z Vogue Madonny Babylon. Chromatica zawiera także kilka generycznych numerów, ale całościowo sprawia wrażenie dość dobrze przemyślanej produkcji, na miarę naszych czasów. Wielka szkoda, że przez pandemię koronawirusa straciła swoją szansę na bezwzględne zawładnięcie klubami. W normalnej, niepandemicznej rzeczywistości lwia część materiału z Chromatiki nie miałaby z tym absolutnie żadnego problemu.

Must-to-hear killers: Babylon, Replay, 911


06. Kylie Minogue – Aphrodite (2010)

Kylie Minogue + Stuart Price, Sebastian Ingrosso i Calvin Harris = Aphrodite. Aphrodite, czyli jedna wielka retrospektywa na temat disco – dance – popu z domieszkami electropopu, rave’u a nawet country. Kylie Minogue urodziła się po to by tańczyć i praktycznie na większości swoich albumów sięga po chwyty z dyskoteki. Aphrodite jest jedną z tych płyt, na której Minogue pokusiła się o szerszą eksplorację klubowych zakamarków. Nie sposób zapomnieć singlowego, euforycznego All the Lovers czy bardziej klasycznie zaaranżowanego, wzbogaconego soczystym basem Get Outta My Way. Absolutnym sztosem tej płyty jest jednak mroczny, atmosferyczny, potraktowany rozgrzanymi do czerwoności dźwiękami generowanymi przez syntezatory Closer. Nostalgiczne skojarzenia budzi zwiewne, gitarowe, bezpretensjonalne Better Than Today, Cupid Boy zaskakuje rockową aranżacją a tytułowe Aphrodite marszowym, wartkim rytmem. Taką charakterną Kylie można kupować w ciemno.

Must-to-hear killers: Closer, All the Lovers, Get Outta My Way


05. Dua Lipa – Future Nostalgia (2020)

Future Nostalgia to prawdopodobnie jedna z największych muzycznych niespodzianek 2020 roku. Dua Lipa postanowiła zabawić się muzyką w sposób nieoczywisty, sprytnie odwołując się do złotej ery disco – dance – funku, zgrabnie kreując nostalgicznie wybrzmiewające, ale jednak nowoczesne brzmienia. W zaledwie jedenastu numerach zawartych w programie Future Nostalgia Dua zręcznie upakowała cały konglomerat skojarzeń z wszystkim, co w muzyce tanecznej najlepsze. W czerpiącym garściami z klubowego podziemia lat 80. Physical Brytyjka puściła oko w kierunku legendarnego przeboju Oliwii Newton-John, w Hallucinate upakowała mix Kylie Minogue z czasów Light Years/Fever i wczesnej Lady Gagi, w smykach wybrzmiewających z Love Again pokusiła się o teleportację do najlepszych momentów Confessions on a Dance Floor Madonny a w hitowym Don’t Start Now cofnęła się do późnych lat 70. kiedy synth – disco przeżywało swój największy rozkwit. Do udziału w typowo klubowym suplemencie do tej płyty – Club Future Nostalgia zaprosiła już samą Madonnę, Gwen Stefani i The Blessed Madonnę. O ile o ocenę i jakość remix – albumu można się kłócić, tak dźwiękom płynącym z studyjnej Future Nostalgii można tylko dać się zawładnąć i totalnie w nich rozpłynąć.

Must-to-hear killers: Physical, Hallucinate, Love Again


04. Róisín Murphy – Overpowered (2007)

Overpowered to krążek, który spokojnie można zakwalifikować w ramy współczesnego avant – disco – popu czerpiącego garściami z dorobku lat 70. i 80. Bulgoczące, zmysłowe, ociekające emocjami numery zabierają słuchacza do jakiejś odjechanej, undergroundowej dyskoteki, gdzie każdy może poczuć się wolny. Konia z rzędem temu, kto nie pamięta tych buzujących, syntetycznych dźwięków, które uczyniły z tytułowego Overpowered absolutny hymn mainstreamowej, ale jeszcze mocno jakościowej muzyki elektronicznej. Jeśli nie znasz tego numeru, daj się wciągnąć tej electropopowej fali. Nie pożałujesz! Przywodzący sentymentalną myśl o legendarnym Killerze/Papa Was a Rolling Stone George’a Michaela You Know Me Better utwierdzi Cię w przekonaniu, że warto było dać się porwać Pani Murphy na parkiet a glamowe, zalatujące electro a la Goldfrapp Movie Star czy dudniące Cry Baby zaprowadzą Cię do najmroczniejszych, klubowych czeluści. Warto zgrzeszyć!

Must-to-hear killers: Movie Star, Cry Baby, Overpowered, You Know Me Better


03. Robyn – Body Talk (2010)

Ciało mówi. Ciało rwie się do tańca. Zwłaszcza jeśli z głośników rozbrzmiewają euforyczne, cybernetyczne, nieprzeciętnie rytmicznie melodie napędzające siódmy album Robyn. Wystarczy posłuchać singlowego Indestructible, by dać się porwać na parkiet. Body Talk to krążek, na którym absolutnie nie ma fillerów. To płyta którą można określić mianem tanecznego science – fiction, progresywnego, pulsującego, robotycznego disco czy wysmakowanego, dziwnego, retro – technologicznego disco – popu. Coś, co jest zbyt parszywe dla mainstreamu, a jednocześnie tak catchy, że nie sposób obok tego przejść obojętnie. Killery takie jak Don’t Fucking Tell Me What You Do, Time Machine, Love Kills czy Get Myself Together dosłownie zniszczą Cię na parkiecie. Dancehall Queen zaskoczy Cię swoim jamajskim disco a Stars 4-Ever skieruje Twoje ucho w kierunku dokonań Kylie Minogue. Body Talk to dziwaczny, pokrętny zbiór dyskotekowych, wysokiej jakości, kapitalnie nabasowanych, zaaranżowanych i zaśpiewanych bopów. Bopów, jakich dzisiaj współczesny mainstream potrzebuje jak powietrza!

Must-to-hear killers: Don’t Fucking Tell Me What You Do, Time Machine, Love Kills, Get Myself Together


02. Jessie Ware – What’s Your Pleasure? (2020)

Czwarty krążek Jessie Ware What’s Your Pleasure? to klasa sama w sobie. Słuchając tej płyty mam wrażenie, jakbym żywcem przeniósł się w czasy, kiedy na listach przebojów królowały Diana Ross, Donna Summer, Ami Stewart, CHIC czy Kool & The Gang. Gdyby trochę bardziej przykurzyć niektóre utwory, pozbawiając ich współczesnych, elektronicznych zabiegów What’s Your Pleasure? możnaby spokojnie wsadzić na półkę z największymi gigantami disco – funku sprzed czterech, czy pięciu dekad. W całym zestawie najbardziej lśnią tytułowe, zaczepne, mieniące się syntezatorami What’s Your Pleasure?, wypełniony smykami i rozmaitymi dęciakami, dyskotekowy banger Save a Kiss, funkowe, wyrwane wprost z środka lat 70. Step Into My Life czy pulsujące The Kill. Płyta broni się jednak jako bardzo spójna, przemyślana i perfekcyjnie wyprodukowana całość. Jeśli chcesz przenieść się w czasie pięć dekad wstecz – What’s Your Pleasure? będzie najlepszym możliwym wehikułem czasu, jaki mógłbyś znaleźć.

Must-to-hear killers: What’s Your Pleasure?, Save a Kiss, Spotlight, The Kill


01. Madonna – Confessions on a Dance Floor (2005)

Wraz z wydaniem dziesiątego studyjnego albumu Madonny Confessions on a Dance Floor dyskotekowa kula uruchamiająca nową modę na disco eksplodowała z siłą rażenia bomby atomowej. Chyba nikt we współczesnej historii muzyki popularnej nie opanował jednocześnie klubów, mediów i list przebojów za jednym zamachem tak jak Madonna ze swoimi parkietowymi konfesjami. Killera Hung Up wspartego samplem z legendarnego przeboju ABBY Gimme! Gimme! Gimme! (A Man After Midnight) czy przywodzącego na myśl najlepsze dokonania Jackson 5 Sorry nikomu przypominać nie trzeba. Możesz być pewien, że puszczając te przeboje w swoim klubie będziesz miał pełny parkiet w kilka sekund. Podobnie jest z pozostałą zawartością Confessions. Uwiedzie Cię tutaj Future Lovers – transowy hołd dla Królowej Disco Donny Summer, zachwyci orientalny Isaac z kapitalnymi zaśpiewami Yithizaka Sinwani a Get Together przeniesie Cię do końcówki lat 90. kiedy w klubach rozbrzmiewał ikoniczny Stardust. Confessions on a Dance Floor to wielka taneczna jazda bez trzymanki, gloryfikacja disco oraz jedna z najlepszych i najbardziej spójnych płyt w całej karierze Królowej Popu. Dyskotekowe cacko, które absolutnie trzeba mieć w swojej kolekcji!

Must-to-hear killers: Hung Up, Let It Will Be, Isaac, Future Lovers


Podobał Ci się wpis? Polub fanpage mojej strony na facebooku i nie przegap innych rankingów z serii DIVAS! :)

Jedna uwaga do wpisu “DANCEFLOOR DIVAS – 10 najlepszych albumów wypełnionych tanecznymi killerami

Leave a Reply