INFINITE KYLIE – 10 niesinglowych piosenek Kylie Minogue, które trzeba znać

W karierze każdego artysty są utwory, które mimo, że nie były komercyjnymi przebojami, odznaczyły się szczególnie na jego muzycznej ścieżce. Swego czasu przedstawiłem Wam 10 niesinglowych piosenek Madonny, które trzeba znać. Dzisiaj postanowiłem wskazać swoje typy eksplorując dyskografię Kylie Minogue. W jej dorobku aż roi się od lost hitów!


Limbo / Impossible Princess (1997)

Najbardziej odjechany i intensywny utwór z wybitnie niedocenionej i zapomnianej płyty w dyskografii Kylie jaką jest Impossible Princess. Ten podrasowany perkusją i gitarami, porządnie nabasowany dark – dance – techno banger jest obok Drunk jednym z najlepszych momentów szóstej płyty Kylie. Limbo było piosenką, którą gwiazda pierwotnie wybrała jako tą, która miała promować Impossible Princess w pierwszej kolejności. Wytwórnia DeConstruction, pod szyldem której działała w tamtym czasie Minogue nie była jednak zadowolona z tego wyboru, uważając że kawałek jest zbyt hardkorowy jak na pierwszy singiel. Piosence nie pomógł szorstki przekaz w niej zawarty. Kylie śpiewa tutaj o frustracji i uczuciu pewnego rodzaju uwięzienia. Nie są to tematy wybitnie nośne i mainstreamowe. Wytwórnia namówiła piosenkarkę do przedłużenia sesji nagraniowych i do współpracy z Jamesem Deanem Bradfieldem, czego efektem była zmiana pierwszego singla na bardziej rockowy, ale niestety słabo reprezentatywny dla całej płyty Some Kind of Bliss. Limbo umieszczono jako b-side tego singla. Numer trafił także jako promo do australijskich stacji radiowych. Czas zweryfikował jednak obydwa nagrania i to Limbo jest dzisiaj uznawany za prawdziwy highlight Impossible Princess. Natomiast Some Kind of Bliss zginął w jego blasku, podobnie jak w starciu z większością nagrań z krążka.


Through the Years / Impossible Princess (1997)

Impossible Princess być może i jest najgorzej sprzedającą się płytą Kylie Minogue. Sprzedaż w jej przypadku jest jednak wprost proporcjonalna do nowej jakości, jaką Kylie zaprezentowała na tym krążku. Dla mnie jest to jej najlepszy album. Najbardziej dopracowany, płynący z jej wnętrza, nieprzewidywalny, kompletnie odjechany i inny od mainstreamowej Kylie wojującej na listach przebojów. Płyta skrywa masę świetnych nagrań. W zasadzie mógłbym w tym rankingu umieścić połowę tej płyty. Wybrałem jednak dwa utwory. Pierwszy już poznaliście. Drugim jest Through the Years. Jeśli Kylie wydałaby płytę w stylu madonnowej Erotiki, to właśnie tak brzmiałaby jej wersja. Through the Years to mroczna, śpiewano – mówiono – szeptana, wpadająca momentami w trip-hop, seksowna i sensualna, a jednocześnie przepełniona złością rozprawa z byłym partnerem. Dźwięki syntetycznych bębnów wzbogacono tutaj zmysłowymi saksofonowymi wstawkami. Cały ładunek emocjonalny zostaje uwolniony w perkusyjnej wariacji, która pojawia się w drugiej części utworu. Takiej jazzowo – avant – indie – popowej, rozkosznie sączącej się z głośników Kylie nie znacie. Takiej Kylie aż chce się słuchać! I takiej Kylie, według zapowiedzi samej autorki już nie będzie – więc czym prędzej sięgajcie po Impossible Princess.


Light Years / Light Years (2000)

Takiego zakończenia jak siódma płyta Kylie nie ma prawdopodobnie żaden jej inny album. Tytułowy Light Years to totalne cosmic – disco – trance – ride mocno inspirowane I Feel Love Donny Summer i będące jednocześnie hołdem dla Królowej Disco. Jeśli kiedyś zastanawiałeś się jaki numer Kylie mógłby zniszczyć Cię na parkiecie, to Light Years będzie do tego zadania pierwszorzędnym wyborem. Jest to także nagranie, w którym Kylie wyciąga takie wokalne góry, jakich nigdy byście się po niej nie spodziewali. Po przesłuchaniu tego utworu już nie będziecie mieli żadnych wątpliwości co do jej umiejętności wokalnych – jeżeli oczywiście jakiekolwiek kiedyś mieliście. Na albumie Light Years można znaleźć mnóstwo przykładów kiczowatego euro – dance. Tytułowe nagranie nie należy jednak do tego grona i będąc kapitalnym, futurystycznym sztosem zaskoczy Wasze ucho, jak mało który nieznany szerzej utwór Kylie.


Love Affair / Fever (2001)

Jeżeli miałbym wskazać jakiś utwór z Fever, który powinien zostać wydany na singlu to bez zastanowienia postawiłbym na Love Affair. Jestem pewien, że ten perfekcyjny euro – dance – popowy numer z najlepszą możliwą, prawdziwie uwodzicielską Kylie na froncie stałby się jej kolejnym z tamtej ery klubowym killerem. Killerem, przy którym na parkiecie można odpłynąć tylko w kosmos. Love Affair to esencja Kylie Minogue z początku XXI wieku. Świetnie wyprodukowany, gorączkowy, transowy, momentami podbarwiony gitarami track brzmiący pod koniec Fever jak marzenie. Najlepsze możliwe taneczne, wybitnie ekstatyczne uzupełnienie do In Your Eyes, które aż chciałoby się usłyszeć w klubie o 3 w nocy! Jeżeli macie ochotę na więcej – odpalcie sobie podobne brzmieniowo Tightrope.


Loving Days / Body Language (2003)

Jeden z najlepszych i fantazyjnych tracków na Body Language ukryto pod koniec tracklisty tego krążka. Mowa o epickiej, sensualnej, nagranej przy akompaniamencie orkiestry balladzie Loving Days. Kylie potrafi być zmysłowa, hipnotyzująca i uwodzicielska. Ten wirujący, trochę mroczny, nawiązujący klimatem do Impossible Princess utwór jest jednocześnie najbardziej wyróżniającą się piosenką na Body Language. Zręczne, eteryczne wokale Minogue i przyjemny rytm utworu działają na ucho wyjątkowo kojąco. Najlepsza możliwa balladowa Kylie jaką można sobie wyobrazić.


Like a Drug / X (2007)

Do dzisiaj zastanawiam się, kto decydował o wyborze singli z dziesiątej płyty Kylie. Krążek X był reklamowany i zapowiadany jako najbardziej wysycony elektroniką w karierze Australijki. Z tej okazji na pierwszym, ogólnoświatowym singlu promującym płytę wylądowała… pop – rockowa, nawet trochę glamowa, gitarowo – fortepianowa kompozycja 2 Hearts, a w USA postanowiono lansować krążek ubarwioną r&b popłuczyną All I See. Najlepsze, najbardziej reprezentatywne dla płyty numery postanowiono za to skrzętnie schować, tak żeby przez przypadek nie stały się przebojami. Jednym z takich tracków był mieniący się od surowego, skwierczącego i agresywnego dark – electro Like a Drug. Nagranie podobno miało być pierwszym singlem w USA, ale według specjalistów z ówczesnej wytwórni Kylie było zbyt odważne dla amerykańskiego rynku, który w tamtym czasie kochał czarne brzmienia. Dlaczego więc Kylie miałaby się wybijać z jakimś tam niebywale nośnym, trzaskającym, electro – monsterem, uznawanym przez wielu za najlepszy moment X? Mogła za to zrobić z siebie idiotkę udając Beyonce. Dziwne, że rok później Lady Gaga już nie musiała wzorować się na pannie Knowles. What a shame!


Speakerphone / X (2007)

Kolejna elektro – błyskotka, która znalazła swoje miejsce na trackliście albumu X i nie została należycie wypromowana, mimo wielu nawoływań fanów i krytyków. Nawet sama Kylie w jednym z późniejszych wywiadów przyznała, że była to jedna z piosenek, która wyprzedziła czasy, w których została wydana. Nie znajdziecie podobnej piosenki w dyskografii Kylie Minogue. Speakerphone to wyprodukowany przez duet Bloodshy & Avant robotyczny – hipno – funkowy, odjechany, brzmieniowy i wokalny eksperyment. Wokal Kylie został tutaj poddany sporej obróbce komputerowej, a całość numeru postawiono na samplu zaczerpniętym z kompozycji Sing Sing szwedzkiego disco – funkowego projektu Gaz z 1978 roku.

W 2013 roku Salsoul Records wytoczyła artystce i jej wytwórni proces za bezprawne użycie fragmentów z utworu Gaz. Tak czy siak, oldschoolowy fragment bębnów inkorporowany do Speakerphone zrobił swoją robotę, ponieważ to dzięki niemu nagranie zyskało swój specyficzny, cholernie zaraźliwy rytm. W 2008 roku nawet Madonna umieściła Speakerphone na playliście swoich ulubionych nagrań, umieszczonej na iTunes, uznając jednocześnie to nagranie na najlepszy moment albumu X. Wiele osób krytykowało Speakerphone za auto – tune. Przypomnijcie sobie jednak ile później powstało takich komputerowych numerów, które tygodniami okupowały szczytowe partie list przebojów. Wielka szkoda, że w 2007 roku team Kylie był tak zachowawczy w doborze singlowego materiału. Music make you lose control!


Cherry Bomb / In My Arms (EU CD Single) + Wow (UK CD Single/Digital EP) (2008)

Cherry Bomb to odrzut z sesji nagraniowych do albumu X. Piosenka jakimś cudem nie znalazła się na finalnej trackliście albumu, ustępując miejsca takim gniotom jak All I See, Cosmic czy Nu-di-ty. Nagranie ukazało się jednak jako b-side singli In My Arms i Wow. Generalnie – jest to świetny, wyprodukowany przez Bloodshy & Avant, natychmiast wrzynający się w głowę electro – popowy banger, który aż prosił się o wydanie jako główny singiel promujący album X. Nie rozumiem jak taki zadziorny, buńczuczny, mocno elektroniczny i charakterny track mógł wylądować poza główną tracklistą dziesiątego krążka Kylie. Coś nieprawdopodobnego. Numer rewelacyjnie wpisałby się w startującą w tamtym czasie modę na electro – pop, prawdopodobnie stając się jednym z większych przebojów Kylie na rynku europejskim i australijskim. Jest to kolejny dowód na to, jak gigantyczną kopalnią straconych szans była era albumu X.


Closer / Aphrodite (2010)

Najjaśniejszą gwiazdą w koronie Aphrodite od początku był dla mnie wyprodukowany przez Stuarta Price’a Closer. To żarzące się rozgrzanymi syntezatorami, intensywne dark – disco przez wielu fanów i krytyków zostało uznane za najoryginalniejszy punkt jedenastej płyty Kylie. Bez wątpienia jest to jedno z najbardziej hipnotyzujących i porywających nagrań Minogue z ostatniej dekady jej działalności. Szkoda, że DISCO nie przybrało takiego kursu, tylko powędrowało bardziej w stronę retro – funku. Ale dzisiaj moda nakazuje wykonawcom bardziej cofać się wstecz, niż iść wprzód. Mimo tego, inspiracja intensywnymi dźwiękami generowanymi przez Cerrone jest w Closer dość wyraźnie wyczuwalna. Price ma rozpracowane błyskotki gigantów disco sprzed kilku dekad do perfekcji. Dlatego jego produkcje brzmią i uzależniają dziś tak samo wybornie jak 10 czy 15 lat temu.


Cupid Boy / Aphrodite (2010)

W finalnej części albumu Aphrodite umieszczono poszarpane, elektroniczno – gitarowe Cupid Boy. Jest to jeden z utworów, w których maczał palce Stuart Price, odpowiedzialny za brzmienie madonnowego Confessions on a Dance Floor. Czuć tutaj wiatr wiejący z tamtego albumu. Słuchając Boy’a ma się ochotę wrócić do zadzierzystego, gitarowego I Love New York, czy vocoderowego How High. W odróżnieniu do tamtych numerów, utwór Kylie naszprycowano jeszcze charakterystycznym dla Australijki dziewczęcym powabem, który wraz z potężnym, poprzedzonym rewelacyjnym wstępem refrenem złożył się na jedno z najmocniejszych ogniw Aphrodite. W numerze sprytnie puszczono oko do pierwszych dokonań New Order z początku lat 80.

Początkowo piosenka miała być trzecim singlem promującym album Aphrodite. Wybór ostatecznie padł jednak na Better Than Today, a Boy otrzymał zielone światło jako następny w kolei. Better Than Today zaliczył jednak mocną komercyjną klapę, co spowodowało zamrożenie dalszych singlowych wydań z Aphrodite. Pół roku później dzięki świetnemu przyjęciu na trasie koncertowej wydano jednak Put Your Hands Up (If You Feel Love), na którym umieszczono jeden remiks Cupid Boy i wersję live tego nagrania. Szkoda, że Aphrodite po świetnym starcie musiało dołączyć do grona albumów z schrzanioną singlową promocją. Takie już niestety były uroki bytności Kylie w ramionach Parlophone – nic w tej kwestii nie zmieniło się aż do zakończenia ich współpracy.


Jesteś fanem Kylie? Dołącz do społeczności na Facebooku oraz Instagramie, podziel się z innymi swoją listą jej najlepszych niesinglowych nagrań i nie przegap recenzji oraz innych artykułów z udziałem swojej idolki!

Leave a Reply