Dua Lipa – Future Nostalgia (The Moonlight Edition) (2021)

Dua Lipa | Future Nostalgia (The Moonlight Edition) | 12 II 2021 | ★★★★

Wydana w ubiegłym roku, w pandemicznej już rzeczywistości Future Nostalgia była dla światowego mainstreamu zapalniczką, która podpaliła ogień pod kotłującymi się w jednym garnku brzmieniami retro – disco, spychając jednocześnie z popularnościowego topu futurystyczny, dominujący w nim od lat EDM. Lawinowo rosnącej mody na oldschoolowe, funkowo – dyskotekowe cacka mocno inspirowane latami 70. i 80. nie powstrzymała nawet epidemia, która pozamykała niemal wszystkie klubowe świątynie wyznawców disco. Z upływem kolejnych miesięcy jak grzyby po deszczu zaczęły wyrastać coraz to nowsze albumy zgłębiające tajniki flagowego gatunku drugiej połowy lat 70. Dua Lipa, przywracając disco – dance do łask przejęła w jakimś stopniu rolę, w której 15 lat temu wystąpiła Madonna. Zrobiła to mniej spektakularnie w porównaniu z Królową Popu, ale bardziej konsekwentnie, nie kończąc tematu tuż po zakończeniu tournée, tak jak M/Warner w 2006 roku.  

Pół roku od premiery Future Nostalgii, po wydaniu trzech udanych singli – Don’t Start Now, Physical i Break Your Heart na rynku pojawiła się hybryda imitująca didżejski mixtape – Club Future Nostalgia. Przyznam szczerze, że dla mnie był to totalny fuck-up. Krążek nie mógł sprawdzić się w klubach, ponieważ większość była zamknięta. Wprawił więc w konsternację fanów, którzy usiłowali przez niego przebrnąć w domach. Takie eksperymenty najlepiej sprawdzają się na parkiecie wypełnionym spoconymi ciałami, a nie w czterech ścianach. Efekt jest taki, że mało kto pamięta to wydawnictwo, a dzisiaj Dua wypuszcza na rynek poszerzoną wersję standardowego, studyjnego albumu – The Moonlight Edition.

Podstawową Nostalgię uzupełniono o 8 dodatkowych nagrań. Połowa z nich ujrzała światło dzienne w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Un Dia (One Day) pojawił się na rynku w poprzednie wakacje. Będący mieszanką house i reggaetonu bujany sztos, w którym obok Dui pojawili się J Balvin, Bad Bunny i Tainy powstał pierwotnie z myślą o kompilacyjnym minialbumie Balvina – Summer Vacation. To dla mnie taka żywsza i bardziej mięsista brzmieniowo wersja Medellín. Szkoda, że Madonna zamiast bujać się w 2019 roku z Malumą, nie podjęła współpracy z J Balvinem. Nawet nie musiałaby zmieniać tytułu piosenki, ponieważ obaj Panowie pochodzą z Kolumbii. Po failu w postaci remiksu Levitating z udziałem Madonny i Missy Elliott, Dua z początkiem października wypuściła oryginalną electro – disco – pop – funkową wersję utworu, tym razem jednak z udziałem amerykańskiego rapera DaBaby. Wersja z raperem jest kolejnym trackiem wypełniającym The Moonlight Edition. Wydanie go w swojej pierwotnej brzmieniowo formie było dobrą decyzją, ponieważ numer wyciągnął studyjną Nostalgię z chwilowej promocyjnej zadyszki, czyniąc z niej w serwisach streamingowych na powrót najchętniej odsłuchiwany żeński krążek ostatnich tygodni. Można tego słuchać i słuchać!

Blaskiem Księżyca mienią się także dwa żeńskie featuringi – wydany pod koniec października Fever, z udziałem belgijskiej piosenkarki Angèle oraz Prisoner – współpraca z Miley Cyrus, promująca jej płytę Plastic Hearts. Typowe dwa promocyjne lepy nie wnoszące w klimat Nostalgii niczego specjalnego. Fever początkowo był numerem nagranym przez Lipę w wersji solo. Piosenka opatrzona tropikalnym, wakacyjnym beatem nie pasowała jednak do klimatu, którym mieni się standardowa Future Nostalgia, dlatego odpadła przy kompletowaniu ostatecznej tracklisty. Dua skontaktowała się później z Angèle i nagrała z nią wspólną wersję. Co ciekawe – na odległość. Artystki nigdy nie spotkały się w studiu nagraniowym. Zgrabna, zaśpiewana w języku angielskim i francuskim deep house’owo – popowa wersja numeru zawojowała francuskojęzyczne rynki, lokując się na samym szczycie list przebojów we Francji i Belgii. Prisoner z udziałem Miley Cyrus to taka współczesna wersja Can’t Remember to Forget You, tylko z refrenową melodią interpolowaną z przeboju Oliwii Newton – John Physical. Podobnie jak Remember, Prisoner łączy w sobie pop i rock, z tym, że ten drugi brnie bardziej w klimaty disco. Niestety ani Dua, ani tym bardziej Miley nie mają w sobie ani połowy seksapilu Shakiry i Rihanny, który zrobił nieprawdopodobny buzz wokół średniego numeru, jakim był Remember. Dlatego, mimo, że Prisoner, mimo, że produkcyjnie wypada od hitu koleżanek po fachu lepiej to i tak skończył swój mainstreamowy żywot w worku z tytułem mediocre hits.

Pierwszym singlem promującym The Moonlight Edition został We’re Good – trapowo – elektroniczno – gitarowy twór zrobiony chyba bardziej pod rynek amerykański, niż pod jakikolwiek inny. Przypomina trochę taki lekki, lizany przez country radiowy pop z początku XXI wieku. We’re Good bliżej do tego co reprezentowała Dua na swoim pierwszym albumie, niż na Future Nostalgia. Podobnie sytuacja wygląda z retro – syntetycznym, pulsującym That Kind of Woman. Obydwa brzmią, jakby miały powoli wyciągać Duę z dyskotekowej ery i reorientować uwagę jej fanów w kierunku czegoś pomiędzy jej dwoma ostatnimi albumami. Nie zmienia to faktu, że są to spady z sesji nagraniowych, mimo, że reprodukcja podciągnęła je w granice całkiem przyzwoitego poziomu. Nagrania te nie będą dla nikogo rozczarowaniem takim jak może być Not My Problem, w którym udziela się raper JID. Jest to najgorszy moment spośród premierowego materiału. Można go potraktować jako rodzaj producenckiej fanaberii. Specyficzny twór, nie mający w sobie nic z klimatu Nostalgii. Nie chciałbym, żeby Dua brnęła w takie dziwolągi. Najlepszym numerem spośród wszystkich zawartych w programie The Moonlight Edition jest za to świetnie podkręcony pociągnięciami gitary, disco – bop If It Ain’t Me. Nagranie spokojnie mogłoby znaleźć się na podstawowej wersji albumu.  

The Moonlight Edition to takie lajtowe rozszerzenie świetnie wyprodukowanego, koncepcyjnego projektu jakim była Future Nostalgia. Nowych, zawartych na reedycji płyty utworów nie należy jednak traktować zbyt poważnie. To nie jest nowy album. Pomijając Levitating , Un Dia i featuring z Miley wszystkie te piosenki, czy tego chcemy, czy nie, są odrzutami. Lepszymi i gorszymi. If It Ain’t Me przywiedzie na myśl najlepsze momenty drugiej płyty Lipy, natomiast Not My Problem postawi Wam w głowie kilka sporych pytajników. Reszta może Was uwiedzie, może nie. Konsternacji na pewno nie odczujecie. The Moonlight Edition to już jednak zdecydowanie opuszczenie kurtyny dla ery Future Nostalgii. Nie wydaje mi się, by Warner chciał ciągnąć promocję tego projektu przez kolejny rok, aż do momentu startu trasy koncertowej Future Nostalgia Tour. Jeżeli jednak podejmą decyzję o wydawaniu kolejnych singli, raczej szukałbym kandydatów na podstawowej wersji płyty, niż na jej księżycowej reedycji.


Jedna uwaga do wpisu “Dua Lipa – Future Nostalgia (The Moonlight Edition) (2021)

Leave a Reply