Izabela Trojanowska – Na skos (2016)

Izabela Trojanowska | Na skos | 10 XI 2016 | ★★★★

Jestem wielkim fanem dokonań Izabeli Trojanowskiej z początków jej kariery, przypadającej na początek lat 80. Numerów takich jak Tyle samo prawd, ile kłamstw czy Wszystko czego dziś chcę nie sposób nie uwielbiać. Na albumach Iza i Układy moja przygoda z Trojanowską jednak się kończy. Po przesłuchaniu jej nowej płyty w tym miejscu będę musiał dokonać aktualizacji. W trakcie odsłuchu albumu Na skos ogarnęło mnie zdumienie, które przeszło moje najśmielsze oczekiwania!

W życiu nie podejrzewałbym, że Trojanowska w jakikolwiek sposób będzie w stanie jeszcze do mnie przemówić swoimi nagraniami. Odwołując się teraz do swoich złotych początków zyskała więcej, niż przez ostatnie 25 lat, w trakcie których wydała kilka płyt, których, z całym szacunkiem do jej osoby, w ogóle nie musiała nagrywać. Nagrała je dla siebie. W 2016 roku stworzyła w końcu coś, co może się bardzo spodobać wielbicielom jej dokonań z lat 80. Dzięki wiecznej modzie na retro, albumem Na skos Trojanowska może niepostrzeżenie przysporzyć sobie sporą grupkę nowych fanów.

Do współpracy nad nowym krążkiem Trojanowska zaprosiła Jana Borysewicza, z którym blisko 35 lat temu nagrała legendarne Układy. W wyniku tej synergii został ponownie osiągnięty ponadprzeciętny efekt, przywracający Trojanowskiej blask, którym lśniła na początku lat 80. „Lejdi pankowa” gitara Borysewicza dodała płycie iście ejtisowego charakteru. Album przybrał postać wehikułu czasu, przenoszącego słuchacza w lata 80. Aż się prosi o wydanie go na winylu! Krążek ma dobre tempo i naprawdę fajną energię. Są tutaj wolniejsze numery, takie jak Ściany czy Melancholia, ale absolutnie nie odejmują one płycie obrotów. Mroczny, singlowy numer Posłańcy wszystkich burz, wyrwane żywcem z repertuaru Lady Pank To nic że Cię mam, trochę naiwne Zostań ze mną czy swobodne, pop-rockowe Kocham ten świat nie pozwalają ani na chwilę się znudzić.

Gitarowo-perkusyjne wariacje świetnie komponują się z wokalem Trojanowskiej, czego dowodem jest mocniejsze Mniej więcej. Z kolei gitara w zamykającym płytę, nostalgicznym Po głowie w pewnym momencie brzmi jakby była jakimś fragmentem z sesji nagraniowej do Układów. W całym projekcie Na skos nie ma mowy o brzmieniowym, tekstowym czy wizerunkowym obciachu. Jest w tym wszystkim także większy luz, którego nie było w latach 80. Wtedy wszystko przybierało formę buntu przeciwko systemowi. Tutaj nie ma tego czynnika, co dla mnie, mocno zaznajomionego z bardziej niepokorną wersją Trojanowskiej jest na tej płycie dodatkową atrakcją. Dzięki temu całości słucha się naprawdę z dużą przyjemnością.

Płytą Na skos pani Izabela naprawdę reaktywowała swoją muzyczną karierę. Wreszcie przestała być tylko Moniką z Klanu, nagrywającą od wielkiego dzwonu jakieś płyty. Ten krążek jest dowodem na to, jak bardzo przez te wszystkie lata w tym, sprawdzonym trzy dekady temu wydaniu, brakowało jej na polskiej scenie muzycznej. Trojanowska nie ma wybitnego głosu i to, co dzieje się w tle zawsze odgrywało na jej płytach ogromne znaczenie. Mocniejsze, psychodeliczne brzmienie od początku bardzo dobrze komponowało się z jej wokalem i pozwalało jej interpretacyjnie nadać utworom charakterystycznej, trochę tajemniczej aury. Posłańców wszystkich burz, Skos czy Ściany spokojnie można postawić obok najlepszych utworów z jej repertuaru. Na skos to ogromne zaskoczenie. Płytę z pełną świadomością polecam także młodszemu pokoleniu. Ile ja bym w tym momencie dał, żeby Trojanowska ponownie zaprosiła do współpracy Romualda Lipko!


Jedna uwaga do wpisu “Izabela Trojanowska – Na skos (2016)

Leave a Reply