P!nk – Trustfall (2023)

P!nk | Trustfall | 17 II 2023 | ★★★★★

Koniec drugiej dekady swojej kariery Pink spędziła bardzo pracowicie. W ciągu dwóch lat nagrała, wydała i wypromowała dwa albumy studyjne dorzucając do swojego dorobku kolejne przeboje: What About Us, Beautiful Trauma czy Walk Me Home oraz objechała świat z ogromnym, obejmującym 156 koncertów tournée Beautiful Trauma World Tour, które przyniosło rekordowe 397 mln dolarów przychodu. Po tak intensywnym czasie poświęconemu karierze pod koniec 2019 roku gwiazda ogłosiła przerwę od muzyki zapowiadając, że cały 2020 rok zamierza poświęcić rodzinie. Pogłoski o nowym albumie zaczęły nieśmiało pojawiać się w mediach już w 2021 roku, jednak oficjalne ogłoszenie premiery płyty nastąpiło dopiero w listopadzie 2022 roku. W trakcie wywiadu dla Good Morning America Pink ogłosiła, że Trustfall będzie najlepszym albumem, jaki kiedykolwiek nagrała. Czy miała rację czy żartowała?

Przerwa od muzyki jaką gwiazda zapowiedziała na 2020 rok wskutek globalnej pandemii przeciągnęła się również na kolejne miesiące, ale wiosną 2021 roku piosenkarka przypomniała o sobie nagranym wspólnie z córką singlem Cover Me In Sunshine oraz filmem Pink: All I Know So Far nakręconym w trakcie ostatniej trasy koncertowej. Równolegle z dokumentem wydano także album koncertowy All I Know So Far: Setlist promowany singlem o tym samym tytule. Nie były to jednak wydawnictwa zbyt mocno angażujące samą artystkę – raczej zaplanowane wcześniej przeczekajki dla fanów oczekujących z niecierpliwością (lub jak kto woli z obawą) na następcę średniego Hurts 2B Human. Czas scenicznej pauzy był dla Pink niestety okresem wielu trudnych przejść – w 2020 roku cała jej rodzina zmagała się z zakażeniem koronawirusem i jego konsekwencjami a w 2021 roku artystka straciła dwie bardzo bliskie osoby – ojca oraz nianię rodziny. Sama Pink przeszła także w tym czasie dwie operacje: wymiany stawu biodrowego oraz dwupoziomowej wymiany dysków oraz walczyła z nadwagą, która pojawiła się u niej wskutek narastających problemów. Wszystkie te wydarzenia zainspirowały teksty, które Pink napisała z myślą o swoim dziewiątym albumie.

Nie jest nowością, że Pink przekuwa własne przeżycia w bardzo osobiste teksty piosenek. Wrodzona naturalność od zawsze wznosiła ją mocno ponad popową przeciętność i podnosiła jakość wydawnictw w recenzjach nawet jeśli brzmieniowo czy kompozycyjnie bywało trochę słabiej. Tym Pink od lat wygrywa miłość swoich fanów. Na Trustfall artystka wciąż pozostaje autentyczna w niemal każdym lirycznym punkcie płyty – w tekstach przewija się cała paleta jej osobistych doświadczeń i reminescencji z ostatnich miesięcy. Mamy tu poświęconą zmarłemu ojcu i tematyce śmierci, inaugurującą całą płytę, fortepianową balladę When I Get There, utrzymany w średnim tempie, podejmujący temat depresji, rozmaitych niepokojów i traum Turbulence, akustyczny, nagrany z udziałem First Ait Kit, sentymentalny Kids In Love czy feministyczne, dość gorzkie wywody na temat traktowania kobiet przez mężczyzn w pop – rockowym Hate Me i fortepianowym Lost Cause. Do tego śmiech przez łzy w wibrującym, pop – funkowym Never Gonna Not Dance Again będącym euforyczną odą do tańca w trudnych, pandemicznych czasach, mieniące się od Blinding Lights The Weeknd’a marzycielskie Runaway czy wzmacniający, tytułowy hymn TRUSTFALL. Liryczna esencja Pink.

Niestety, mimo, że bardzo lubię i cenię sobie osobę Alecii Moore w moim odczuciu na Trustfall nie ma zbyt wiele innych rzeczy, nad którymi możnaby się choćby względnie zachwycać. Wydaje mi się, że wytwórnia niepotrzebnie przycisnęła artystkę, by w końcu coś wydała. Pink kocha pisać piosenki i myślę, że ma schowanych w szufladzie tekstów nie na jeden a może i nawet na dwa lub trzy albumy. Z tego co miała bez problemu dało się wykroić liryczny koncept Trustfall, ale nie mam przekonania, czy sama zainteresowana miała może nie tyle ochotę, co siłę na zrobienie tej płyty. Świadczy o tym fakt, że stery nad lwią częścią projektu po raz kolejny trafiły w ręce sprawdzonego teamu pisarsko – producenckiego, który ordynarnie znowu pojechał szablonem z Beautiful Trauma i Hurts 2B Human: trochę tańca w rytm tego co teraz najpopularniejsze, trochę kolejnych wideoklipowych, kolorowych wygłupów, trochę łzawych, folkowo – fortepianowych ballad opartych na osobistych przeżyciach plus mix rozmaitych elektro – popowo – soft rockowych wypełniaczy liźniętych sentymentalnym vibem lat 80.

Trustfall może i wygrywa emocjami ale leży jeżeli chodzi o kreację muzyczną. Nie ma tu nic zaskakującego brzmieniowo. Są kolejne niezliczone ballady, jakich Pink nagrała już na pęczki, nic nie wnoszące muzycznie, naprawdę dziwnie wybrane featuringi z The Lumineers, First Ait Kit i Chrisem Stapletonem. Nawet żywsze numery takie jak Never Gonna Not Dance Again, który nota bene jest chyba jednym z najgorszych jej pierwszych singli nie wskakują w ucho tak jak podobne tego typu kawałki sprzed kilku lat. Tytułowy Trustfall? Sorry, ale wolę odpalić po raz n-ty What About Us.

Po świetnym Beautiful Trauma Pink i jej managementowi kompletnie brakuje pomysłu na nadanie jej muzyce jakiegoś powiewu świeżości, pomysłu, wyniesienia jej na jakiś nowy, trochę bardziej wyrazisty poziom. Trustfall to kolejny album zakleszczony w muzycznych patentach sprawdzonych na Traumie. Po co jej kolejny taki krążek w dyskografii? Nie ma na tym świecie innych producentów niż Max Martin, Greg Kurstin, Shellback czy Billy Mann? Fanów może i taka płyta zadowoli, bo jest to solidny emocjonalny i introspektywny rollercoaster ale czy całościowo wniesie ona coś do dorobku gwiazdy, prócz tego, że będzie płytą numer dziewięć? Podzieli los Hurts 2B Human o którym już mało kto pamięta. Inni ludzie z zaciekawienia lub z streamingowego polecenia może przesłuchają tego albumu na przyspieszeniu. Czy do niego wrócą? Nie mam przekonania, skoro to samo słyszeli już cztery i sześć lat temu. Czas odświeżyć zaplecze odpowiedzialne za powstawanie nagrań, ponieważ obecny skład ciągnie osobę Pink w twórczą nicość, co kompletnie gryzie się z jej zwariowaną osobowością. Szkoda marnować potencjał, który wciąż tkwi w tej charakternej personie. Pięcioletnia przerwa pomiędzy The Truth About Love i Beautiful Trauma wyszła temu drugiemu tytułowi z dużą korzyścią. Może trzeba dać Pink trochę więcej czasu na nagranie albumu, rozeznanie się wśród nowych twórców a nie robienie czegoś tylko po to, bo trzeba wypełnić kontrakt, narobić medialnego szumu by sprzedać bilety na tournée czy mieć cokolwiek nowego do zaśpiewania w jego trakcie.


Jedna uwaga do wpisu “P!nk – Trustfall (2023)

  1. Słuchałem płyty. Wg mnie brakuje jej polotu. Tak jak uwielbiam tytułowy singiel, cała płyta wypada jakoś bezbarwnie, a Pink ma poprzeczkę wysoko i mam wobec niej duże oczekiwania. Jest świetna w ballady, ale to już było i nic odkrywczego jeśli o nie chodzi nie usłyszałem.

    Polubione przez 1 osoba

Dodaj komentarz

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s