Dwa lata po premierze krążka Seize the Power YONAKA budzi się na nowo do studyjnego życia i prezentuje światu 7 – ścieżkowy minialbum Welcome to My House. Fajnie by było, gdyby był to upragniony album długogrający ale biorąc pod uwagę ostatnie personalne perturbacje, które miały miejsce w grupie i tak dobrze, że w ogóle cokolwiek w końcu wydali. Świadczy to o tym, że wciąż mają ochotę tworzyć, grać koncerty i dostarczać fanom kolejnych wrażeń. Kilka miesięcy temu grupa z dnia na dzień zamieniła się w trio. Musiało być grubo, ponieważ odejście perkusisty Roba Masona z którym pozostali w zespole członkowie znali się od lat nie doczekało się do tej pory żadnego oficjalnego komentarza ze strony bandu jak i jego samego. Mason po prostu wyparował z składu, zniknął z życia publicznego i tyle w temacie. Niedługo po tym formacja rozpoczęła promocję nowego wydawnictwa publikując single PANIC oraz tytułowy Welcome to My House. Premierę EP początkowo zapowiedziano na koniec maja ale w tajemniczy sposób ją anulowano i dopiero po wydaniu ballady Give Me My Halo ogłoszono nową datę wydania. Nadszedł koniec lipca, YONAKA zaprosiła nas w końcu do swojego domu i otworzyła wszystkie siedem nowych pokojów.
Koncepcja całej produkcji obraca się wokół osobistych doświadczeń stojącej na wokalnym froncie grupy Theresy Jarvis. To przede wszystkim jej świat, jej demony, jej przeżycia, jej osobiste katharsis. Chłopcy skupili się na graniu i melodiach, ona na stronie liryczno – wokalnej. W wywiadzie dla magazynu Kerrang Jarvis wyjaśniła: To było naprawdę oczyszczające przeżycie. Miło jest wyrzucić pewne rzeczy z głowy i przelać je na papier. Naprawdę skorzystałam z życiowych historii i doświadczeń innych ludzi zwłaszcza jeśli chodzi o kwestie takie jak zdrowie psychiczne. Jeśli mogę podzielić się swoim doświadczeniem a ktoś to usłyszy i zrozumie: „Och, nie zwariowałam / – em!” uświadamiając sobie, że naprawdę nie wariuje to jest to dla mnie wielka sprawa. Inni mają szansę zdać sobie sprawę z tego, że nie są w tym sami podobnie jak i ja nie jestem sama. Co dokładnie znajdziemy za drzwiami każdego z pokojów w domu YONAKI?
BY THE TIME YOU’RE READING THIS
To piosenka o życiu chwilą, byciu sobą naprawdę. Kiedy stale rozpamiętujesz przeszłość, martwisz się o swoją przyszłość albo udajesz kogoś innego niż naprawdę jesteś w imię przypodobania się innym wiedz, że nie żyjesz naprawdę. Zacznij czerpać więcej z chwil, które są tu i teraz. Wtedy zaczniesz cieszyć się prawdziwym życiem: W mediach społecznościowych wszystko jest zawsze idealne. Ludzie dostosowują swoją osobowość i rzeczy które lubią do ludzi z którymi są i to jest popieprzone! Najfajniejszą rzeczą jaką możesz zrobić to być sobą. Będąc sobą doświadczałbyś wszystkiego w chwili obecnej. Możesz odczuwać ból i miłość w najintensywniejszy sposób i to jest piękne. Tak właśnie powinieneś żyć i tak powinieneś czuć te rzeczy. Zwiewny, gitarowy, dynamiczny numer idealny do odpalenia podczas samochodowego, wakacyjnego tripa. Słuchasz i od razu czujesz ten moment, tę chwilę, tę energię którą YONAKA pompuje w Twoją duszę i ciało.
PANIC
Utwór jest bardzo bliski brzmieniowej stylistyce krążka Seize the Power. Głośny, pełen mocy popowo – rapowany numer o problemie z którym boryka się coraz więcej ludzi a o którym mówi się jeszcze bardzo niewiele. PANIC to piosenka o ataku paniki i o tym, jak ta istota przejmuje ludzkie ciało. Mam na ramieniu anioła i diabła: nieustannie kłócą się o kierunek mojej drogi. Problemy ze zdrowiem psychicznym niosą ze sobą tak wielki ciężar, że trudno jest dostrzec otaczające nas niebezpieczeństwa. Chciałabym, żebyście poczuli lekkość tego utworu. Mam nadzieję, że trochę was rozśmieszy, bo dosłownie kłócę się sama ze sobą. Męskie zaśpiewy dodają numerowi specyficznego, takiego trochę opętańczego charakteru, bardzo wymownego w kontekście tego o czym on opowiada. Nie od razu wpada w ucho tak jak reszta piosenek ale o to chyba też trochę formacji chodziło. Zyskuje z każdym kolejnym odsłuchem.
WELCOME TO MY HOUSE
Nasycony funkiem, alt – rockowy utwór porywający swoim uderzającym refrenem, jeden z najlepszych momentów całego krążka. Numer – katharsis Theresy Jarvis, która śpiewa tutaj o tym kim jest lub kim myśli, że jest, o swoich błędach i mechanizmach radzenia sobie z nimi, które wypracowała sobie wraz z dorastaniem: Nie mamy wpływu na okoliczności w których się urodziliśmy, ale mamy pełną kontrolę nad tym kim i czym zdecydujemy się być tu i teraz.
GIVE ME MY HALO
Ten, kto mnie dobrze zna, wie jak mało jest na tym świecie ballad, których jestem w stanie słuchać z częstotliwością tych bardziej dynamicznych numerów. YONAKA zazwyczaj stroni od tego typu nagrań zdecydowanie stawiając na mocniejszy i bardziej energetyczny repertuar. Tym razem postanowili zrobić psikusa samym sobie, tworząc fortepianowo – gitarowe Give Me My Halo, ujawniając przy okazji ogromny talent do kreowania niezwykłej magii również w tych bardziej oszczędniej zaaranżowanych trackach. Halo jest numerem, który nagrywali najdłużej z wszystkich siedmiu zawartych na EP – nagranie ballady z której sączy się prawda (i tylko prawda!) nie jest łatwym zadaniem. Wyszło pięknie! To piosenka o samoakceptacji i dążeniu do poczucia się dobrze z samym sobą. Podróż to tego nie zawsze jest przyjemna, ale jest niezbędna. – tłumaczyła znaczenie piosenki Theresa Jarvis, dodając: Chodzi o otwartość na zmiany, próbowanie nowych rzeczy i życie naprawdę dla siebie. Zmieniasz się z gąsienicy w motyla poprzez doświadczanie życia.
I WANT MORE
Utwór traktujący o tym by bardziej cieszyć się sobą i nie brać życia zbyt poważnie, nie chcieć od niego ciągle więcej, nie dać zdominować się szarej codzienności, odebrać sobie magii posiadania marzeń, nawet tych najbardziej odjechanych i nierealnych. W codziennym pędzie za pieniędzmi, za karierą, za byciem na świeczniku czy za byciem modnym warto czasem się zatrzymać i wrzucić na luz, nie dać zawładnąć sobą codziennej rutynie, chaotycznej rzeczywistości która nas otacza. Taki luz zawsze charakteryzował garażowe granie. Daj się temu ponieść! Perkusyjno – gitarowy rollercoaster, trochę w stylu wczesnych lat 00., potraktowany charczącą elektroniką z fajną solówką w finalnej partii utworu. Kapitalnie oddający tytułowe I want more!
I DON’T CARE
Electro – rockowy, pędzący z zawrotną prędkością banger wpadający po drodze w jakieś surrealistyczne wcielenie disco. YONAKA w swoim żywiole! Mami słuchacza błyskotliwym, sprężystym brzmieniem a z drugiej strony lirycznie daje do myślenia, że w dzisiejszych realiach trzeba mieć głowę na karku i świadomość, że nie każda znajomość jest dla nas taka dobra, jak chcielibyśmy żeby była lub jak wydaje nam się, że jest. To piosenka o przebywaniu wśród ludzi, którzy są powierzchowni i myślą, że cały świat kręci się wokół nich. Jeżeli ciągle grasz kogoś kim nie jesteś i robisz rzeczy, których normalnie byś nie zrobił by tylko zadowolić osobę, która nazywa się Twoim przyjacielem a ona gdy jesteś w potrzebie odprawia Cię z kwitkiem wiedz, że to nie ma nic wspólnego z prawdziwą przyjaźnią. To ściema. Przyjaźń jest bezwarunkowa. To gotowość działania w imię nieoczekiwania, a świadomego dawania. Zastanów się czy warto tkwić w takim układzie. Theresa zwraca także uwagę na osoby, które zmieniają się nie do poznania w zależności od towarzystwa w którym przebywają. Czy warto w imię przypodobania się komuś udawać kogoś innego?
HANDS OFF MY MONEY
Punkowy, przepełniony złością closer, który poniekąd miażdży nie do końca uczciwych współpracowników czy wydawców z którymi w ciągu ostatnich lat miał do czynienia zespół – ludzi, którzy chcą tylko brać a jak trzeba zmierzyć się z jakimś problemem lub zadziałać w kryzysowej sytuacji, umywają ręce, nie wywiązują się ze swoich obowiązków, obietnic. To zwrócenie uwagi na to, żeby ufać przede wszystkim swojej intuicji w wielu sprawach, uważnie dobierać współpracowników i liczyć się z tym, że gorsze czasy zawsze zweryfikują wszystkie znajomości i wyniki tej weryfikacji mogą nas czasem bardzo zaskoczyć. To także wyraz dezaprobaty dla ogromnego zbiurokratyzowania instytucji jaką jest wytwórnia płytowa, ale zapewne też wiele innych mniejszych lub większych przedsiębiorstw: Myślę, że współpraca jest naprawdę ważna, ale jest tak wiele drobnych rzeczy w których muszę przejść przez trzy różne osoby, żeby coś wyjaśnić. Każdy musi przekazać wiadomość, która zawsze zaginie gdzieś w tłumie. Marnujesz cały ten czas rozmawiając z tymi wszystkimi ludźmi tylko po to aby uzyskać złą odpowiedź a po prostu wszystko to mógłbyś zrobić sam.
YONAKA jest zespołem, którego nie da się tak po prostu skategoryzować. Można próbować wrzucać go do worka z punkowo – rockowymi bandami ale byłoby to zbyt mocne uogólnienie, rzekłbym nawet, że krzywdzące dla pochodzącego z Brighton charyzmatycznego trio. YONAKA w ostatnich latach stworzyła swoją własną kategorię. Band czerpie inspirację z wielu gatunków i spaja całość punkowo – alt rockową, czasem bardziej popową klamrą tworząc utwory przepełnione prawdziwymi emocjami, trudnymi, aktualnymi i tak bliskimi nam wszystkim tematami, że naprawdę ciężko przejść koło ich dokonań obojętnie. Wykorzystują muzykę do nadawania większego sensu własnym, często niełatwym doświadczeniom w postaci pisanych z ręką na sercu tekstów autorstwa Theresy Jarvis. To one lśnią największym blaskiem na Welcome to My House i to one w połączeniu z energią płynącą z brzmienia YONAKI rozgrzeją emocje fanów do czerwoności na nadchodzących koncertach brytyjskiego bandu. Wpadnijcie do ich domu, naprawdę warto!