Hop – bęc! Im większy sukces, tym bardziej boli potencjalne fiasko. Przekonało się o tym wiele muzycznych diw. Niektóre porażki bywają jednorazowymi incydentami, inne potrafią przeistoczyć się w koszmarne fatum, które ciągnie na dno każdą kolejną płytę. Wielką sztuką jest odbić się od dna. Nie każda diwa ma jednak tyle szczęścia. O tych, które je miały mieliście okazję poczytać w rankingu 10 najbardziej spektakularnych muzycznych comebacków. Tym razem do weryfikacji wziąłem gwiazdy, przed którymi stoi, lub stało wyzwanie powrotu do najjaśniejszych muzycznych konstelacji – i niestety coś poszło nie tak. Które z diw załapały swoje płyty na niechlubną listę największych komercyjnych klap ostatnich lat?
10. Britney Spears – Britney Jean (2013)
Femme Fatale (2011) – 1,8 mln >>> Britney Jean (2013) – 0,65 mln >>> – 64%
Już na wczesnym etapie powstawania krążka Britney Jean było wiadomo, że Spears nie będzie go promowała. W związku z rozpoczynającą się miesiąc po premierze płyty rezydenturą w Las Vegas, Britney nie miała czasu na promocję. W momencie, w którym wiadomo było, że album nie będzie w żaden sposób reklamowany, logiczne stało się to, że nie mógł być kosztowny. Zakupy na tracklistę nie mogły być tak szalone jak dotychczas i wiele potencjalnych hitów musiało powrócić do swoich twórców. Krążek miał błysnąć na listach dzięki singlowi Work Bitch i wygenerować odpowiednią liczbę nagłówków z nazwiskiem Spears. Dalsze losy płyty nie miały tak naprawdę dla nikogo związanego z jej produkcją większego znaczenia. Strumień pieniędzy miał popłynąć z Las Vegas i to był priorytet. Jaki z tego wniosek? Dopóki Britney nie wymieni całego swojego sztabu, dopóty będzie wydawała kolejne albumowe klapy, bądź przestanie wydawać je w ogóle, ponieważ sama oszaleje.
09. Kylie Minogue – Kiss Me Once (2014)
Aphrodite (2010) – 0,75 mln >>> Kiss Me Once (2014) – 0,25 mln >>> – 67%
2014 rok nie był najlepszym w karierze Kylie Minogue. Wszystkiemu było winne komercyjne fiasko dwunastego albumu gwiazdy Kiss Me Once. Co ciekawe, płyta miała ukazać się już w 2013 roku, ale podobno ze względu na brak potencjalnych przebojów, zdecydowano przesunąć się premierę w czasie. Dodatkowe miesiące miały być wykorzystane na kolejne sesje nagraniowe. Finalny produkt w postaci płyty Kiss Me Once, pozwala jednak wysnuć wniosek, że atmosfera w której powstawał album ograniczył twórcze działania Kylie do minimum.
Konfrontując się z wyraźnymi oczekiwaniami wytwórni Minogue nagrała płytę, jakiej w pierwotnym zamierzeniu sama chyba nie chciała nigdy nagrywać. Płytę nijaką, wybitnie mało przebojową, utrwalającą wizerunek Minogue jako gwiazdy, która z biegiem lat z jakiejś stała się żadna. Na początku 2014 roku Kylie wzięła udział w The Voice UK. Ówczesny management gwiazdy – agencja Jay-a Z Roc Nation – skupił się bardziej na promocji programu, aniżeli na samej płycie. Zamieszanie z terminami wydania słabych, w dodatku wybitnie nieradiowych singli dodatkowo pogrążyło wyniki płyty. Kilka miesięcy później Kylie rozstała się nie tylko z Roc Nation, ale i z wytwórnią Parlophone. Jakie to było wymowne!
08. Mariah Carey – Me. I Am Mariah… The Elusive Chanteuse (2014)
Memoirs of an Imperfect Angel (2009) – 1,1 mln >>> Me. I Am Mariah… The Elusive Chanteuse – 0,3 mln >>> – 72%
Czternasty studyjny album Mariah Carey był na spalonej pozycji zanim zdążył w ogóle się ukazać. A droga do premiery była wybitnie długa… Pierwotnie płyta miała ukazać się pod koniec 2012 lub na początku 2013 roku. Wypuszczono wówczas rzekomy pierwszy singiel Triumphant, którego później zapomniano nawet uwzględnić na finalnej trackliście. Premierę krążka przesunięto jednak na maj 2013. Wówczas pojawiła się kolejna zapowiedź płyty w postaci utworu #Beautiful. Nagranie z udziałem Miguela zostało całkiem dobrze przyjęte przez stacje radiowe. Z jego umiarkowanej popularności nic jednak nie wyniknęło, ponieważ premiera krążka przesunęła się tym razem do bliżej nieokreślonego terminu. Gdy pod koniec 2013 roku wraz z nowym singlem The Art of Letting Go urodził się wreszcie tytuł albumu, wydawało się, że ukaże się on już tuż, tuż. W lutym 2014 roku, wraz z premierą kolejnego singla You’re Mine (Eternal) wyznaczono datę premiery na 6 maja ale zmieniono tytuł na Me. I Am Mariah… The Elusive Chanteuse. Trzy tytuły w jednym – kto miał to zapamiętać?
Z niewiadomych przyczyn, zupełnie niespodziewanie na początku maja premiera przesunęła się jednak o kolejne 3 tygodnie… W dniu rzeczywistego wydania albumu nie promował faktycznie już żaden singiel, ponieważ o średniaku You’re Mine (Eternal) z lutego nikt już wtedy nie pamiętał. Miesiąc później, nie wiadomo po co wydano jednak jeszcze jeden singiel o jakże wymownym tytule – You Don’t Know What to Do. A Mariah jak żyła, tak po dziś dzień żyje w swojej bańce mydlanej. Rok w rok zarabia krocie na swoim świątecznym hicie, nadal nagrywa jakieś płyty, ciągle ma w trakcie występów problemy z odsłuchem, zmienia menadżerów jak rękawiczki i mimo, że nikt już nie traktuje jej poważnie ona jest szczęśliwsza, niż kiedykolwiek wcześniej.
07. Katy Perry – Witness (2017)
PRISM (2013) – 4,3 mln >>> Witness (2017) – 0,85 mln >>> – 80%
Katy Perry i jej sztab powinni potraktować Witness jako pewnego rodzaju sygnał ostrzegawczy. Nie była to totalna komercyjna klęska. Z krążka wykuto spory hit w postaci Chained to the Rhythm. O globalnym sukcesie Bon Appetit czy Swish Swish można już dyskutować – raczej były to lokalne przeboje. Nie można jednak powiedzieć, że wytwórnia skąpiła pieniędzy na promocję czy teledyski – te nadal pozostają efektowne jak kiedyś. Sporą popularnością cieszyła się także trasa koncertowa Witness: The Tour, która była dowodem na to, że ludzie chcą oglądać Katy Perry. Co spowodowało więc stosunkowo słabą sprzedaż samej płyty?
Fani Katy Perry są grupą, która wychowała się na muzyce swojej idolki. Grupą, która dorosła wraz z nią i oczekuje od niej pewnej, mogłoby się zdawać naturalnej zmiany, której nie dostaje. Wytwórnia usilnie stara się zatrzymać czas, udając, że Perry nadal ma 20/25 lat i budować jej popularność wśród kolejnej partii nastolatków mieląc sprawdzone patenty, eksploatując tych samych producentów, unikając radykalnych zmian. Witness to utknięcie na rozdrożu. Czas na coś nowego, a jednak ciężko rezygnować z czegoś sprawdzonego. Tak naprawdę jest to czas dla Katy, by usiąść z całym swoim sztabem, tupnąć nogą, wziąć sprawy w własne ręce i pchnąć w swoją karierę trochę świeżości. Inaczej – na dłuższą metę, nic z tego nie będzie.
06. Christina Aguilera – Bionic (2010)
Back to Basics (2006) – 5 mln >>> Bionic (2010) – 0,9 mln >>> – 82%
Płyta, którą Christina Aguilera uruchomiła w swojej karierze prawdziwą reakcję łańcuchową – każdy jej kolejny studyjny album był klapą, a jej dość dobrze prowadzona przez pierwszą dekadę kariera rozjechała się jak jej nogi w klipie do Dirrty. Co pogrążyło Bionic? Krążek był spóźniony. Świat żył wtedy Lady Gagą, która osiągnęła w ciągu kilku miesięcy niewyobrażalny poziom reinwencji. Aguilera, kojarzona także z licznymi zmianami wizerunku wolała wówczas podsumować swoją karierę składanką promowaną przez fatalne i niskobudżetowe Keeps Gettin’ Better. Jej miejsce na rynku zajęła młodsza koleżanka, a Aguilera zamiast zabrać się ostro do pracy, osiadła na kolejne dwa lata na laurach.
W połowie 2010 roku wydawało się jej, że bioniczny wizerunek będzie wielkim wow, tymczasem fatalna prasa, niezbyt udane wyniki singla Not Myself Tonight czy przesunięcie i finalnie anulowanie trasy koncertowej Bionic Tour pogrążyły jej nową płytę, mimo intensywnej promocji w okresie jej premiery. Po fatalnych wynikach w drugim tygodniu sprzedaży zainteresowanie promocją płyty ze strony Aguilery w zasadzie się zakończyło. Zaangażowanie w Burleskę i problemy prywatne dodatkowo odciągnęły uwagę gwiazdy od bionicznego projektu. Inną kwestią jest to, że z wiekiem Aguilera stała się niebywale leniwa i mało konsekwentna w swoich działaniach. Nic na siłę!
05. Alicia Keys – Here (2016)
Girl on Fire (2012) – 1,8 mln >>> Here (2016) – 0,25 mln >>> – 86%
Klapę, którą zaliczyła szósta studyjna płyta Alicii Keys można zaliczyć do niechlubnego grona klęsk spektakularnych. Pierwsze pięć studyjnych płyt gwiazdy charakteryzowało się spadającą, ale w miarę stabilną sprzedażą, wpasowującą się w ogólne trendy panujące na rynku muzycznym. Każdy z krążków przyniósł mniejsze lub większe, ale jakieś przeboje. Wszystko co dobre, jednak kiedyś się kończy. Liczne, głównie pozytywne recenzje, świadczyły o tym, że artystycznie na Here Keys nie zaliczyła jakiegoś większego zjazdu w dół. Muzyka i fortepianowy wizerunek gwiazdy jednak kompletnie rozminęły się z ówczesnymi trendami panującymi w mainstreamie. Sztandarowe gatunki Alicii – r&b oraz soul przestały być na topie.
Inną kwestią jest praca, którą wykonała wytwórnia. Pierwszy singiel wypuszczono w maju, drugi w październiku. Obydwa w zasadzie przepadły jak kamień w wodę tuż po premierze. Kiedy w listopadzie wychodził album – nie promowało go już nic. Nikt oprócz zatwardziałych fanów nie wiedział, że Alicia Keys wydaje nowy krążek. To dzięki nim Here błysnął w pierwszym tygodniu sprzedaży, by tydzień później przepaść w bezkresnej nicości. Tym sposobem Alicia Keys wylądowała w gronie artystów niszowych i wszystkie znaki na muzycznym, mainstreamowym sklepieniu wskazują na to, że na razie wśród nich pozostanie.
04. Jennifer Lopez – A.K.A (2014)
Love? (2011) – 1,2 mln >>> A.K.A (2014) – 0,17 mln >>> – 87%
A.K.A jest ósmym i jak dotąd ostatnim studyjnym albumem Jennifer Lopez. Z albumu pochodzi kilka całkiem strawnych singli tj. First Love, I Luh Ya Papi czy Booty. Niestety daleko im do sukcesu szlagierów typu On the Floor, Jenny from the Block czy Love Don’t Cost a Thing. Lopez jest znana z nagrywania znakomitych singli i całościowo bardzo przeciętnych krążków. Nic w tej materii nie uległo zmianie od 1999 roku. Nie da się w nieskończoność nabijać ludzi w butelkę, zwłaszcza w erze streamingu. W dodatku lata lecą, czego po Jenny akurat nie widać, ale im więcej na liczniku, tym spada antenowa siła przebicia i zainteresowanie ze strony młodszej, generującej największą popularność publiczności. Osobną sprawą jest to, że A.K.A to po prostu beznadziejna płyta. Jej katastrofalne wyniki na lata zamroziły pomysły wydawania czegokolwiek długogrającego firmowanego nazwiskiem Lopez na rzecz wypuszczanych co jakiś czas samodzielnych singli.
03. Gwen Stefani – This Is What the Truth Feels Like (2016)
The Sweet Escape (2006) – 3 mln >>> This Is What the Truth Feels Like (2016) – 0,3 mln >>> – 90%
W 2012 roku po 10-letniej przerwie ukazał się szósty studyjny album No Doubt Push And Shove. Powrót nieudany, zapewne była to ostatnia studyjna płyta tego zespołu. Dwa lata później frontmenka formacji postanowiła reaktywować swoją solową karierę, wypuszczając dwa single – Baby Don’t Lie oraz Spark the Fire. Publiczność pokazała Gwen środkowy palec. Słusznie, ponieważ nagrania były wyjątkowo beznadziejne. Niestrudzona Stefani postanowiła jednak nagrać kolejny album długogrający.
Dzieło objawiono światu w marcu 2016 roku. Promowały go single Used to Love You, Make Me Like You oraz Misery. W teledysk do drugiego singla wpompowano astronomiczną kwotę 12 milionów dolarów, czyniąc z niego jeden z najdroższych wideoklipów wszech czasów. Płytę, którą promował sprzedano za to w 300 tys. egzemplarzy… Dlaczego? Kiedyś Gwen była jakaś. Miała wizerunek dopięty na ostatni guzik. Energetyczną, wrzynającą się w głowę muzykę, która podbijała jej kiepski wokal, czyniąc z każdej wydawanej piosenki pewny hit. Powracając z niezapamiętywalną mamyją inkorporowaną w każdy możliwy gatunek muzyczny, kiedy świat zdążył znudzić się już nawet ekscentryczną do n-tej potęgi Lady Gagą, autorka rewelacyjnego Love.Angel.Music.Baby nie miała prawa liczyć nawet na te 300 tysięcy. Na kolejną płytę nie będzie czekała nawet 1/3 tej liczby.
02. Fergie – Double Dutchess (2017)
The Dutchess (2006) – 7 mln >>> Double Dutchess (2017) – 0,1 mln >>> – 98%
Pierwszy studyjny solowy album Fergie wydany w 2006 roku znalazł na całym świecie blisko 7 milionów nabywców. Kiedy drugi krążek, wydany 11 lat później znajduje ledwo 100 tys. nabywców można mówić tylko i wyłącznie o totalnej klęsce. To dla mainstreamowego artysty znak, że nikt nie jest zainteresowany jego nową muzyką. Ile można jednak czekać na nowe nagrania? Fanów nie można zwodzić zapowiedziami w nieskończoność. Swoją drugą płytę Fergie anonsowała w mediach od 2013 roku. Zdążyła przed jej premierą wypuścić 4 single, z których najbardziej kontrowersyjny, wydany w 2016 roku M.I.L.F. $ zdążył zaliczyć nawet względny streamingowy sukces. Kiedy jednak we wrześniu 2017 roku ukazywała się Double Dutchess promowana przez żadne You Already Know w zasadzie chyba wszyscy stracili już wiarę w tę płytę.
Gwoździem do trumny okazał się jednak wyciek praktycznie całego materiału dwa miesiące przed oficjalną premierą. Już wtedy było wiadomo, że nie ma na co czekać. Płyta zadebiutowała w USA na #19 listy Billboardu z sprzedażą 21 tys. ekwiwalentów, by w drugim tygodniu stoczyć się na #131 ze sprzedażą 3,5 tys., a w trzecim z liczbą 1,7 tys. wypaść z Top 200. Jest to nic w porównaniu z pięciokrotną platyną za 5 milionów kopii osiągniętą przez debiut The Dutchess. Fergie, jeżeli myśli o kontynuowaniu kariery, ma przed sobą karkołomne zadanie odbicia się od dna i w zasadzie zadebiutowania na nowo. Nie radziłbym jej wydawać jednak kolejnej płyty – raczej skupiłbym swoją uwagę na działalności singlowej.
01. Nelly Furtado – The Spirit Indestructible (2012)
Loose (2006) – 10 mln >>> The Spirit Indestructible (2012) – 0,1 mln >>> – 99%
W 2006 roku Nelly Furtado była na absolutnym szczycie. Z albumu Loose wygenerowała więcej hitów niż ktokolwiek inny w tym roku, a sam krążek znalazł na całym świecie blisko 10 milionów nabywców. Wynik zawrotny jak na tamte czasy. Trzy lata później gwiazda wydała całkiem dobrze odebrany pierwszy hiszpańskojęzyczny krążek Mi Plan. Na kolejny anglojęzyczny rozdział w jej karierze nadszedł czas w 2012 roku.
Zapowiadające bardziej artystyczną płytę The Spirit Indestructible single pochłonęła jednak bezkresna otchłań komercyjnej nicości. Nikt nie spodziewał się, że będą dla całej płyty takim balastem, że nie będzie ona w stanie nawet załapać się do Top 40 w UK i Top 70 w USA. W premierowym tygodniu w USA krążek znalazł 6 tys. nabywców, co stanowiło zaledwie 3% pierwszotygodniowego wyniku Loose z 2006 roku… To była prawdziwa ultrakatastrofa. Łącznie płytę nabyło mniej niż 1% wszystkich posiadaczy Loose. Skąd taki wynik? Za długa przerwa w anglojęzycznej karierze? Zbyt ambitny projekt? Fatalna promocja? Cokolwiek to nie było, sprawiło, że komercyjna kariera Nelly Furtado dosłownie runęła w gruzach. I nigdy później nie powstała już z martwych.
Podobał Ci się wpis? Polub fanpage strony na facebooku i nie przegap innych rankingów z serii DIVAS! :)
5 uwag do wpisu “FALLING DIVAS – 10 największych komercyjnych płytowych klap”