
Era The Heart of Everything była dla Within Temptation niezwykle owocna w przyrost liczby nowych fanów. Wydana u schyłku mainstreamowej popularności symfonicznego gothic metalu płyta jest dzisiaj uznawana przez wielu za najlepsze dokonanie Holendrów. Formacja zgrabnie rozstała się z gotyckim wizerunkiem kierując się w stronę mocniejszego i nowocześniejszego metalowo – rockowego, symfonicznego grania. Ponadto zespół trwale wykreował sobie wizerunek formacji na której koncert naprawdę warto przyjść. Widowisko Black Symphony, wydane we wrześniu 2008 roku jest do dzisiaj najlepszą możliwą reklamą tego, na co stać Within Temptation na żywo. Stale rosnąca popularność okazała się dla grupy bodźcem generującym chęć kolejnych zmian. Radiowy sukces wydanej pod koniec 2009 roku Utopii zrobił Holendrom smaka na kolejny odważny skręt w stronę mainstreamu, którego mało kto mógł się po nich wówczas spodziewać.
The Unforgiving pierwotnie miał być nagrywany w 2009 roku. Plany uległy jednak zmianie, kiedy okazało się, że Sharon den Adel spodziewa się dziecka. Finalnie pierwsze sesje nagraniowe rozpoczęły się więc dopiero późną wiosną 2010 roku. W tym czasie jednak zespół nie próżnował i zajął się dopracowaniem koncepcji nowej płyty, która okazała się być ostatecznie mocno rozbudowanym projektem multimedialnym łączącym w sobie muzykę, short filmy i serię komiksów. Pierwotnie band chciał stworzyć album w formie ścieżki dźwiękowej do filmu pełnometrażowego. Z tak szeroko zakrojonym projektem wiązało się jednak ryzyko, że jeżeli w trakcie nagrywania czy postprodukcji filmu pójdzie coś nie tak i jego premiera zostanie opóźniona, to równocześnie trzeba byłoby przełożyć premierę powiązanego z nim albumu z muzyką. W związku z tym grupa nawiązała kontakt z autorem komiksów Stevenem O’Connelem, który we współpracy z nimi napisał scenariusz historii, która stała się głównym wątkiem scalającym wszystkie elementy projektu The Unforgiving.
Główną bohaterką The Unforgiving została narkomanka Sinéad Harkin. Jej uzależnienie powoduje, że zostaje postrzelona i traci córkę. Kiedy budzi się w kostnicy, spotyka potężne medium – Mother Maiden. Medium rekrutuje zagubione dusze do widmowego oddziału do walki ze złem we wszystkich jego formach. Każda zwerbowana jednostka ma jakieś poczucie winy z powodu czegoś, co zrobiła w swoim życiu. Istotne jest to, że zwerbowani ludzie popełnili złe rzeczy nie dlatego, że są źli, lecz podjęli w życiu złe decyzje. Mother Maiden daje możliwość naprawienia wyrządzonego zła. Każda zrekrutowana dusza dostaje misje i zadania polowania na złoczyńców jako pokutę za swoje grzechy. Taką szansę dostaje również Sinéad. To tak w wielkim skrócie. Przyznam szczerze, że poskładanie tego wszystkiego w jedną całość nie było jednak takie proste. Bez zapoznania się z short filmami, komiksami czy wyjaśnieniami członków zespołu samemu bardzo ciężko jest ułożyć wszystkie elementy w jeden wątek, wokół którego faktycznie kręci się projekt. Nie jest to na pewno możliwe po przesłuchaniu samej płyty. Z jednej strony jest to logiczne – w końcu jest to koncepcyjne przedsięwzięcie multimedialne. Z drugiej strony ma się jednak wrażenie, że większość piosenek na album została napisana, zanim koncept The Unforgiving nabrał ostatecznego kształtu. Oprócz krótkiego intra Why Not Me oraz utworów Sinéad i Murder w zasadzie nie ma tutaj momentów naprawdę jednoznacznie powiązanych z wątkiem Sinéad i innych grzeszników pokutujących za swoje winy.
Pierwszą zapowiedzią albumu był wydany w połowie grudnia 2010 roku numer Where Is the Edge. Walcowate, mocno gitarowe nagranie było motywem przewodnim do filmu Me & Mr. Jones on Natalee-Island. Jednocześnie był to utwór najbardziej zbliżony klimatem do The Heart of Everything, dlatego po jego premierze nadal nie do końca było wiadomo jaki konkretnie brzmieniowy kierunek obierze zespół na nowej płycie, prócz tego, że będzie na niej więcej elektroniki. Wszystko uległo zmianie wraz z premierą pierwszego oficjalnego singla Faster. Nagranie przywodziło na myśl skojarzenia z utworem Wicked Game Chrisa Isaaka. Faktycznie w Faster został użyty bardzo podobny schemat akordów, jednak utwór nie był plagiatem. Numer posiadał mocny ejtisowy vibe wygenerowany dźwiękami syntezatorów a gitarowe granie sprowadzało go w krąg typowych dla Holendrów mocniejszych, ale bardzo melodyjnych brzmień. W Faster było jednak więcej nowego, niż starego Within Temptation. Wtedy już było jasne, że The Unforgiving będzie pierwszym albumem, który w naturalny sposób bardzo mocno podzieli dotychczasowych fanów zespołu.
Jeżeli miałbym wskazać utwór, który mógł najbardziej rozjuszyć fanów wczesnej twórczości Within Temptation, bez zastanowienia wskazałbym na singlową Sinéad. Dla wielu zwolenników Mother Earth czy nawet subtelniejszej i melodyjnej The Silent Force numer ten mógł być w tamtym czasie totalnym fuck-upem. Holendrzy postawili w nim na bardzo odważną i wyraźną inspirację klubowymi brzmieniami wyrwanymi żywcem z środka lat 80. Disco – metal? Myślę, że takie określenie najlepiej opisuje tę piosenkę. Bez względu na oceny ortodoksyjnych wielbicieli pierwszych albumów grupy, był to cholernie wkręcający w głowę banger, mocno eksponujący fascynację zespołu nie tyle samymi latami 80. co ich skłonność do naprawdę ryzykownego eksperymentowania z brzmieniem. Podobnej inspiracji przedostatnią dekadą XX wieku można doszukać się w opatrzonym cholernie wpadającym w ucho refrenem, ale mocniejszym i bardziej symfonicznym A Demon’s Fate, będącym mocno unowocześnioną brzmieniowo siostrą Hand of Sorrow z poprzedniej płyty zespołu.
Krążek otwiera mroczne, mówione intro Why Not Me, w którym Dawn Mastin wcielająca się w postać Mother Maiden recytuje fragment monologu, z którego dowiadujemy się, że jest medium walczącym ze złem. Intro przechodzi w Shot In the Dark, który był pierwszym utworem nagranym z myślą o The Unforgiving. Z jednej strony zespół wciąż pozostaje tutaj wierny swoim metalowo – symfonicznym korzeniom, z drugiej jednak ciągnie go w kierunku popowych, niebywale nośnych i przystępnych dla ucha melodii. W tym utworze idealnie materializuje się środek ciężkości całego albumu, który okazuje się być niezgłębioną kopalnią bombastycznych przebojów. Największym z nich jest bez wątpienia speed – metalowy In the Middle of the Night. To prawdziwy, agresywnie zaśpiewany, brzmieniowy rollercoaster dosłownie uginający się od ciężaru gitarowych riffów, wzbogacony szalejącymi w tle smykami, ejtisowymi syntezatorami i chórem. Kolejnym mocnym punktem programu jest inspirowany twórczością Iron Maiden hymnowy Iron, w którym na pierwszy plan wysunięto brzmienie gitar, w stylu charakterystycznym dla angielskiej formacji. Z kolei w kierunku bardziej nu – metalowego, amerykańskiego brzmienia puszczono oko w psychodelicznym Murder. Orkiestrowe partie posłużyły w nim do wykreowania bardziej epickiego, filmowego klimatu.
Na krążku znalazły się także trzy wolniejsze utwory. Prowadzona początkowo głównie przez fortepian i wokal Sharon ballada Fire and Ice dość szybko przeobraża się w potężną, epicką, gitarowo – orkiestrową, emocjonalną kompozycję. Gitarowe, ale już bardziej perkusyjne jest również skrojone na monumentalną, emocjonalną modłę Lost. Utwór urozmaicono przyjemnymi wstawkami zagranymi na gitarze akustycznej. Bardziej orkiestrowo – chóralne, zamykające podstawową wersję krążka Stairway to the Skies także ostatecznie ugina się pod ciężarem gitarowych riffów. Nie ma więc tutaj typowych, eterycznych, oszczędnych nagrań eksponujących wokal Sharon pokroju Forgiven, Never Ending Story czy Somewhere. Nie jestem fanem tego typu numerów, ale w miejsce wyjącego artylerią dźwięków Lost czy Stairway przydałoby się coś skromniej zaaranżowanego, by trochę odprężyć ucho po pełnych pompy bangerach pokroju In the Middle of the Night, Iron, Sinéad czy Murder.
Na rozszerzonej, cyfrowej wersji albumu znalazły się także trzy, zupełnie nie związane z tematyką albumu bonusy. Eteryczna, miękka i nader romantyczna ballada The Last Dance przywodzi na myśl czasy gdzieś pomiędzy erami The Silent Force i The Heart of Everything. Szkoda, że tego typu numer nie wszedł w program wersji podstawowej, by odciążyć trochę wolniejsze momenty tracklisty. Kawałek bardzo cieszy ucho i jest dowodem na to, że czasem mniej znaczy lepiej. Równie mocno cieszą także dopełniające bonusową część I Don’t Wanna oraz Empty Eyes. Słychać, że to utwory, które wymagają dopracowania, zwłaszcza Empty Eyes, ale mimo tego są to pełne mocy i energii, wzbogacone chwytliwymi riffami, pop – metalowe bopy. The Unforgiving posiada najlepszy bonusowy materiał z wszystkich dotychczasowych płyt zespołu. Naprawdę chce się wracać do tych numerów, mimo, że zostały one wrzucone w kategorię tych mniej dopracowanych extrasów.
The Unforgiving zainaugurował bardziej mainstreamowy etap w karierze Within Temptation. Po latach poruszania się w mniej lub bardziej gotycko – orkiestrowych, mrocznych klimatach Holendrzy zrobili duży krok do przodu, tracąc przy okazji trochę starszych, ale też zyskując masę nowych fanów. Zespół odszedł od wstrzykiwania w swoje nagrania nadmiernej dawki mroku na rzecz wyraźnej inspiracji soft rockiem i ogólnie pojętym klimatem charakterystycznym dla lat 80. Odpowiednia kalibracja metalowej mocy i popowej zaczepności uczyniła z The Unforgiving nie tylko ich najbardziej eksperymentalny, ale i najbardziej przystępny dla mainstreamowego ucha album. Within Temptation udowodnili, że nie są zespołem jednorazowej mody na gotyk, która zalała komercyjne media w pierwszych latach XXI wieku. Ich stale ewoluujące brzmienie jest przejawem niebywałej umiejętności do samorekreacji. Dzięki niej Holendrzy na przestrzeni lat i w dobie coraz szybciej zmieniających się trendów nie tylko nie wypadli z czołówki bandów grających melodyjny metal, ale wręcz podbili swoją pozycję do poziomu głównych przedstawicieli tego nurtu. The Unforgiving jest jednym z najlepszych przykładów potwierdzających tę rangę.
Genialny tekst! Po prostu nic dodać, nic ująć. Wszystko opisane w punkt! Jeden z moich ulubionych krążków WT. Na koncertach dają niesamowite show! Ich styl stale ewoluuje i czekam na dalsze muzyczne eksperymenty z ich strony 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba