Evanescence – Fallen (2003)

Evanescence | Fallen | 4 III 2003 | ★★★★★

Debiut Evanescence można zaliczyć do grupy najbardziej spektakularnych wejść na rynek muzyczny w pierwszej dekadzie XXI wieku. Wprowadzenie na rynek gothic – metalowego zespołu z damskim wokalem na froncie w rzeczywistości zdominowanej przez nu – metalowe i rockowe bandy kipiące wyłącznie testosteronem było dla wytwórni Wind-up i ówczesnego managementu wschodzącej formacji ogromnym wyzwaniem. Na początku 2003 roku w momencie kiedy pierwszy singiel z płyty dopiero raczkował w amerykańskich stacjach radiowych prawdopodobnie nikt z otoczenia zespołu nawet nie śnił o takim sukcesie, jaki spadnie na niego w ciągu kilku następnych miesięcy. Kluczem do sukcesu Fallen było ulokowanie utworów Bring Me to Life i My Immortal w filmie Daredevil. To dzięki niemu Evanescence na niespełna miesiąc przed premierą albumu zdążył dotrzeć do milionów potencjalnych odbiorców. Dzisiaj, 20 lat później o filmie nie pamięta prawie nikt a album Fallen bije kolejne rekordy w wiodących prym na rynku muzycznym serwisach streamingowych. Co złożyło się na tak niebotyczny sukces? Co sprawia, że po płytę sięga dzisiaj tak wielu nowych słuchaczy?

Amy Lee i Ben Moody poznali się na chrześcijańskim obozie młodzieżowym w 1994 roku. Amy grywała wówczas na pianinie, a Moody na gitarze akustycznej. Wspólne muzyczne zainteresowania połączyły ich w ciągu kilku miesięcy w duet Evanescence. Początkowo muzycy tworzyli proste numery w domu Amy zupełnie nie przypominające nagrań z których wszyscy kojarzymy dziś Evanescence. Wizja zespołu łączącego w sobie rock, metal i muzykę alternatywną z dramatycznymi, filmowymi elementami orkiestrowymi i chórami zaczęła nabierać kształtów dopiero pod koniec lat 90. Muzycy opublikowali wówczas dwa minialbumy – Evanescence EP i Sound Asleep EP z których w 2000 roku stworzyli bardziej złożony demo – album Origin. Krążek wydano w liczbie 2500 kopii a jego zawartość miała otworzyć formacji drzwi do wymarzonej wytwórni płytowej. Lee i Moody nie musieli długo czekać na odzew i w 2001 roku zdecydowali się na kontrakt z independentowym labelem Wind-up. Nowy wydawca zapewnił im środki na debiutancki album ale postawił bezdyskusyjny warunek – pierwszym singlem miał być utwór z współudziałem męskiego wokalu. W ten sposób Wind-up chciało przekonać do Evanescence mainstreamowe stacje radiowe zdominowane wówczas przez nu – metalowe, męskie bandy typu Linkin Park, Nickelback, Hoobastank, 3 Doors Down czy Chevelle.

Bring Me to Life w swojej pierwotnej wersji miało być wykonywane wyłącznie przez Amy Lee. Lee nie chciała w piosence męskiego wokalu ale jej zdanie nie miało wówczas większego znaczenia – bez mężczyzny na featuringu do pierwszego singla Wind-up nie miała zamiaru wydawać albumu. Lee musiała zaakceptować warunki wytwórni i dopisała partie dla Paula McCoya z którym miała wykonywać piosenkę. Moody i Lee obawiali się, że debiutancki singiel z męskim rapem da słuchaczom fałszywe wyobrażenie o tym, jakim zespołem faktycznie jest Evanescence. Czas pokazał, że po wydaniu i gargantuicznym sukcesie Bring Me to Life grupa obroniła się przed zaszufladkowaniem w ramach nu – metalu trzema następnymi, wykonywanymi wyłącznie przez Amy singlami: hymnowym, naładowanym gitarami Going Under, fortepianowo – smykowym My Immortal i nośnym, bardzo wymownym lirycznie Everybody’s Fool. Zapalnikiem sukcesu Fallen było również umieszczenie Life i My Immortal na ścieżce dźwiękowej oraz w filmie Daredevil. Film wypuszczono na rynek trzy tygodnie przed płytą. W tym czasie zarobił on ponad 85 mln dolarów będąc wyświetlanym codziennie w niemal 3,5 tys. amerykańskich kin. Lepszej ekspozycji swojego debiutanckiego materiału Evanescence nie mogło sobie wówczas wymarzyć. 

Bring Me to Life nie był jedynym zgrzytem na linii zespół – wytwórnia Wind-up. Wydawca postanowił umieścić na płycie wersję My Immortal zawierającą wokale Amy z wersji demo oraz partie pianina i orkiestry zagrane na… keybordzie MIDI. Amy wielokrotnie wyraziła później swoje niezadowolenie z tego faktu. My Immortal w wersji preferowanej przez band pojawił się dopiero na singlu i w teledysku. Problemy pojawiły się także przy wyborze czwartego singla – w miejsce Everybody’s Fool zespół chciał wydać Imaginary. Tym razem również wytwórnia postawiła na swoim. O ile w przypadku albumowej wersji My Immortal uważam, że podjęli złą decyzję, tak tutaj nie wydaje mi się by Fool w roli promującej był złym ruchem – wybranie singla z tylu melodyjnych numerów nie było łatwym zadaniem. Ja np. wydałbym w jego miejscu Tourniquet. Trzeba przyznać, że Lee i Moody wyjątkowo zgrabnie podrasowali pierwotną wersję utworu wykonywaną przez death – metalowy band Soul Embraced. Oniryczny, łączący w sobie smyki, dźwięki pianina, gitarowe riffy i 12 – osobowy chór z Los Angeles Imaginary może i świetnie odzwierciedlał ówczesnego ducha zespołu, zapewne mógłby powstać do niego zapierający dech w piersiach teledysk ale do radia pasował jak pięść do oka. Po wydaniu trzech hitowych przebojów Wind-up chciało iść za ciosem. Trudno było z nimi dyskutować, skoro album w dużej mierze dzięki ich decyzjom stał się największym globalnym bestsellerem 2003 roku.

Muzycznie Fallen jest kompromisem pomiędzy ciągotami Bena Moody’ego w kierunku mainstreamu a artystycznymi aspiracjami Amy Lee. Rozjazd w koncepcji dalszego rozwoju doprowadził w szczycie popularności zespołu do opuszczenia jego szeregów przez Moody’ego. Cały materiał składający się na Fallen był jednak dzieckiem jego i Amy i to dzięki ich różnym wizjom przybrał on formę mrocznego i klimatycznego projektu na który złożyły się utwory pięknie potraktowane klawiszami, smykami i fortepianem takie jak My Immortal, Imaginary czy Hello przeplatające się z złowrogimi, mocno zagranymi perkusyjno – gitarowo – orkiestrowo – chóralnymi bangerami a la Going Under, Haunted, My Last Breath czy Whisper. Wszystko zespolił momentami balansujący na krawędzi swojej wydolności ale też i efemeryczny, przepełniony emocjami wokal Amy Lee. W tym wszystkim istotny był także fakt, że brzmienie Fallen oparto na żywych instrumentach – smyki, fortepian, gitary, chóry itp. – wszystko jest tutaj prawdziwe. W całym swoim uwielbieniu do elektroniki i rozmaitych cyfrowych trików Moody postawił sobie za punkt honoru by nic na tej płycie nie zabrzmiało jakby zostało cyfrowo sfabrykowane. To dzięki takiemu podejściu oraz zastosowanej przez niego technice overdubbingu dwie dekady po premierze album reprezentuje sobą jakość, która wciąż przysparza mu nowych fanów.

Wraz z wydaniem Fallen Evanescence wyniosło mroczne granie na zupełnie nowy, mainstreamowy level tworząc w nim ogromną niszę dla rock – metalowych, klimatycznych, damsko – męskich bandów dla mas. To dzięki niebotycznej popularności tej płyty zainteresowanie ciężkimi zespołami z charyzmatycznymi frontmenkami wspomaganymi przez męskie zaplecze wzrosło w USA kilkukrotnie. W Europie wspólnie z Evanescence trend na gothic a później symphonic rock/metal z powodzeniem rozwinęli Within Temptation, Nightwish czy Lacuna Coil. Sprzedażowe a współcześnie przede wszystkim streamingowe wyniki Fallen świadczą o tym, że legenda tej płyty jest żywa jak nigdy dotąd. Malkontenci, którzy w 2003 roku mieszali ją z błotem powinni na nowo zrewidować swoje zdanie na jej temat i przyznać, że na tle wielu podobnych albumów z tamtego okresu Fallen zestarzał się wyjątkowo dobrze. To jest fakt! 17 mln fizycznych nabywców, niemal 2 mld streamów na samym Spotify , 2,5 mld wyświetleń wideoklipów w serwisie YouTube, sześć nominacji do nagród Grammy i dwie wygrane mówią same za siebie. Wielka szkoda, że dzisiaj nie mamy w mainstreamie tak spektakularnych gatunkowych eksplozji – pokolenie streamingu słuchając takich płyt jak Fallen wszystkim, którzy byli bezpośrednimi świadkami jej sukcesu może szczerze pozazdrościć.


Leave a Reply